20 kolejka, 10 marca 2001, godz. 15:00, Opoczno
Ceramika Opoczno - STAL
1 - 0
Bramka: Cetnarowicz (48)
Ceramika: Wyparło - Kupiec, Podolski, Kośmicki, Boguś, Wolański, Budka, A. Bilski Ż, Kozubek, Kobeszko (74 - Sawicki), Cetnarowicz.
STAL: R. Bilski - Wojciechowski, Rzeczycki, Szmuc, Ławryszyn, Rybak (81 - Pacuła), Kusiak, Kołaczyk (62 - Pacanowski), Złotek, Tułacz, Bański.
Sędzia Ryżek z Poznania, żółte kartki: Kośmicki - Szmuc, Kusiak, Złotek, Tułacz.
"Gazeta Wyborcza": Faworytem byli gospodarze, którzy po rundzie jesiennej zajmowali o wiele wyższą pozycję w tabeli niż goście z Gorzyc. Zgodnie z przewidywaniami początek należał do gospodarzy. Już w 4. minucie, jak się później okazało, najlepszy piłkarz na boisku Piotr Cetnarowicz, strzelał na bramkę Roberta Bilskiego. Bramkarz gości sparował jednak piłkę na rzut rożny. Minutę później Bilskiego wyręczył jeden z obrońców, wybijając piłkę głową zmierzającą do bramki. Tym razem z narożnika pola karnego strzelał Marcin Kośmicki. Gospodarze atakowali, ale narażali się tym samym na kontry graczy z Gorzyc. Szczególnie aktywny był duet gości Piotr Bański - Tomasz Tułacz, który dwukrotnie zagroził bramce Bogusława Wyparły. Najpierw w 12. minucie strzał Bańskiego obronił bramkarz, kilka minut później po silnym strzale Tułacza zza pola karnego piłka poszybowała metr nad bramką. W 22. minucie znakomitą sytuację znów zmarnował Bański. Choć przed nim był już tylko Wyparło, strzelił wysoko nad bramką. Ceramika nie została jednak dłużna. Szczególnie aktywny był Janusz Wolański. W 29. min strzelił niecelnie z dystansu, chwilę później popisał się dynamicznym wejściem w pole karne, ale naciskany przez obrońców Tłoków nie trafił czysto w piłkę. Pierwsza połowa zakończyła się remisem i widać było, że piłkarze obu drużyn nie przebudzili się jeszcze z zimowego snu. Drugą połowę znakomicie rozpoczęli gospodarze. W 47. minucie po akcji Wolańskiego Cetnarowicz przepuścił piłkę w polu karnym, a Wojciech Kobeszko minimalnie chybił. Minutę później Artur Kupiec doskonale dośrodkował w pole karne wprost na głowę Cetnarowicza. Napastnik Ceramiki popisał się pięknym strzałem pod poprzeczkę. To jego czwarta bramka w tym sezonie. Poprzednie strzelał jednak w barwach Górnika Łęczna. Gracze Tłoków próbowali wyrównać, a robili to strzałami z dystansu. Jednak uderzenie Tułacza bramkarz Ceramiki złapał bez trudu, a po strzale Mariusza Rybaka piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką.
21 kolejka, 17 marca 2001, godz. 14:00, Gorzyce
STAL - Lechia Gdańsk
1 - 0
Bramka: Szmuc (29 - karny)
STAL: Bilski - T. Wojciechowski, Rzeczycki, Ławryszyn, Rybak, Kołaczyk (71 - Murdza), Szmuc, Złotek, Pacuła (79 - Pałkus), Tułacz, Bański (75 - Omiotek).
Lechia: Pilarz - Skierka, Pieniążek, Miłkowski, Michalski (46 - Zawada), Borkowski, Kasperski, Da Silva, Preis, Kugiel (81 - Kaliński), D. Wojciechowski.
Sędzia Gawron z Mielca, żółte kartki: T. Wojciechowski, Pacuła, Tułacz - Pieniążek, Borkowski, Da Silva
"Gazeta Wyborcza": Już w szóstej minucie, po dośrodkowaniu Bańskiego, szarżującego w polu karnym Rybaka ubiegł Da Silva. Chwilę później mocny strzał z 25 metrów Złotka broni Pilarz. Przewaga Tłoków udokumentowana została w 29. minucie meczu. Robert Rzeczycki zdecydował się na zagranie z pominięciem drugiej linii. Piłkę na szesnastym metrze przejął bardzo aktywny w pierwszej połowie Rybak i w polu karnym został sfaulowany przez Pieniążka. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się kapitan gorzyczan Tomasz Szmuc. W przerwie trener Lechii Stanisław Stachura dokonał zmiany. Za Michalskiego wprowadził trzeciego napastnika Marka Zawadę. Teraz gdańszczanie opanowali środek boiska i raz po raz zagrażali bramce strzeżonej przez Roberta Bilskiego. Najgroźniejszą sytuację Lechia stworzyła w 65. minucie, jednak silny strzał Kugla bramkarz Tłoków wybił na róg. Po dośrodkowaniu z kornera doskonałą okazję zmarnował Zawada, którego strzał głową z sześciu metrów minimalnie minął prawy słupek bramki Bilskiego. Za chwilę ponownie przed szansą stanął Kugiel, jednak z około 10 metrów strzelił tuż obok słupka. Gorzyczanie najdogodniejszą akcję zmarnowali w 90. minucie meczu. Piłkę w środku pola przejął Marcin Murdza, który podał do Omiotka. Ten wbiegł na pole karne, jednak zbyt lekko podał do będącego na czystej pozycji Tomasza Tułacza.
Jacek Zieliński: Było to bardzo dobre i emocjonujące spotkanie. W pierwszej połowie pozwoliliśmy rywalowi narzucić jego styl gry, nie potrafiliśmy przytrzymać piłki w drugiej linii i stąd nasza nerwowa gra. Po przerwie zespół pokazał się z korzystnej strony. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji do strzelenia bramek, ale niestety, nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Jeżeli mogę mieć pretensje do zawodników, to tylko za pierwsze 45 minut. Cieszę się, że wygraliśmy mecz o sześć punktów. W naszej sytuacji nie liczył się styl, tylko efekty. Jest zwycięstwo ciężko wywalczone, powiem, że nawet wydrapane. Chciałbym podziękować chłopakom za walkę, gdyż dużo zdrowia zostawili na boisku. Jednak muszę powiedzieć, że samą walką w II lidze zbyt wiele nie nawojujemy. Jeśli do tego dołożymy umiejętności techniczne, to będzie dobrze. Po przerwie oddaliśmy rywalowi środek pola i zaczęły się problemy. Na szczęście dowieźliśmy zwycięstwo do końca i przeskoczyliśmy w tabeli Lechię.
22 kolejka, 25 marca 2001, godz. ?, Opole
Odra Opole - STAL
0 : 1
Bramka: Złotek (90)
Odra: Kitowicz - Kucharski (60 - Cieśla), Plewnia, Machaj, Berliński, Owczarek, Staniek (76 - Bałuszyński), Janiak, Juraszek, Solnica, Lachowski (46 - Żymańczyk).
STAL: Bilski - Rybak, Rzeczycki, Ławryszyn, Syguła, Kołaczyk (88 - Murdza), Szmuc, Złotek, Kusiak, Tułacz (89 - Omiotek), Bański (78 - Pacuła)
Sędzia Bakaluk z Olsztyna, żółte kartki: Owczarek - Złotek.
"Gazeta Wyborcza": Tłoki (...) grały ostro, skupiając się głównie na obronie dostępu do własnej bramki. O determinacji gości w 5. minucie przekonał się Marian Kucharski, który po ostrym wejściu rywala spędził kilka minut poza boiskiem. Gorzyczanie groźnie kontratakowali. W 30. minucie Tomasz Tułacz minął opolskich defensorów i wszedł w pole karne, ale Robert Kitowicz nie dał się zaskoczyć. Taktyka gości zmusiła opolan do ataku pozycyjnego, z czym mieli spore problemy. Wrzutki na pole karne najczęściej padały łupem obrońców Tłoków. Nie ustrzegli się oni jednak błędów. W 31. minucie Ryszard Staniek dośrodkował na pole karne, do piłki doszedł Dariusz Solnica, który jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem Tłoków Bilskim spudłował z 11 metrów. Opolanie - Staniek, Berliński, Janiak - próbowali szczęścia w strzałach z dystansu, które albo były niecelne, albo padały łupem Bilskiego. W drugiej połowie przeważali miejscowi, ale i Tłoki groźnie kontratakowały. Najpierw, w 54. minucie niecelnie w dogodnej sytuacji strzelał Tułacz, a cztery minuty później Piotr Bański z kilku metrów strzałem głową nie trafił w bramkę. W odpowiedzi w 63. minucie Solnica, także głową, strzelił niecelnie. Potem gra opolan to przysłowiowe bicie głową w mur. I gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem. Krzysztof Złotek, eks-opolanin, z ponad 20 metrów strzelił pod poprzeczkę, dając zwycięstwo Tłokom.
Jacek Zieliński: Przed meczem i w przerwie mówiłem zawodnikom, że walcząc jesteśmy w stanie wywieźć stąd remis. Zagraliśmy mądrze i konsekwentnie. Złotek zdobył dla nas bezcenną bramkę, gdyż liczymy punkty potrzebne do utrzymania się w II lidze.
Krzysztof Złotek: Od początku spotkanie układało się po naszej myśli, graliśmy o utrzymanie wyniku i remis nas zadowalał. O zwycięstwie nawet nie myśleliśmy. Przyjechałem do Opola po zaległe pieniądze, strzeliłem bramkę i chyba je dostanę.
23 kolejka, 31 marca 2001, godz. 15:30, Gorzyce
STAL - Stal Stalowa Wola
0 : 0
STAL: Bilski - Rzeczycki, Ławriszin, Syguła - M. Rybak, Wojciechowski, Szmuc, Złotek, Kusiak - Tułacz, Bański (76. Pacuła).
Stalowa Wola: Nalepa - P. Rybak, Kruszankin, Lebioda - Wieprzęć, Nylec, Szafran, Rzeźniczek, Wtorek (71 - Fedoczenko) - Hamlet (79 - Majkowski), Griszczenko (90 - Purzycki).
Sędzia Szymański z Kielc, żółte kartki: Ławriszin - P. Rybak, Wieprzęć, Nylec, Szafran.
"Gazeta Wyborcza": Na kameralnym stadionie zasiadł nadkomplet publiczności, który oczekiwał interesującego pojedynku. Mecz był jednak przeciętnym widowiskiem, a sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Od pierwszego gwizdka sędziego Grzegorza Szymańskiego z Kielc, na małym boisku Tłoków potworzyły się pary zawodników, którzy nie odstępowali siebie na krok. Pierwszą groźną okazję do zdobycia bramki miała Stal. W 9. minucie błąd popełnili dwaj obrońcy Tłoków Rzeczycki i Syguła. Hamlet znalazł się sam na sam z Bilskim, jednak bramkarz Tłoków był szybszy od napastnika Stali. Później gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. - Szybciej zagrajcie piłką, pograjcie coś - krzyczał do swoich podopiecznych Jacek Zieliński, trener Tłoków. Pięć minut przed przerwą gorzyczanie mieli najlepszą okazję do zdobycia bramki. Po rzucie rożnym piłkę za krótko wypiąstkował Nalepa, trafiła ona na 16. metr do Złotka. Zawodnik Tłoków uderzył potężnie, jednak na linii strzału stanął kapitan Stali Wieprzęć. Piłka trafiła go w brzuch i wróciła przed pole karne, jednak Kusiak uderzył już niecelnie. Wieprzęć po tym heroicznym zagraniu długo dochodził do siebie. Ponownie kapitalną okazję do zdobycia bramki zaprzepaściła Stal. W 75. minucie oko w oko z Bilskim znalazł się Griszczenko, jednak jego uderzenie po ziemi wybronił bramkarz Tłoków. W samej końcówce sędzia przerwał mecz na kilka minut, gdyż szalikowcy Stali chcąc zwrócić na siebie uwagę, zaczęli trochę rozrabiać. Najbardziej ucierpiały okoliczne drzewa. Potężny konar znalazł się tuż za bramką Nalepy. W przedłużonym czasie gry rzut wolny z ok. 25 metrów wykonywali gospodarze, jednak bramkarz Stali pewnie wyłapał strzał Złotka.
Jacek Zieliński: Był to typowy mecz walki i zgadzam się z trenerem Stali, że rezultat, jaki tu padł, nikogo nie krzywdzi. Graliśmy z zębem i pełnym zaangażowaniem i za to chciałbym moim podopiecznym podziękować. Do końca ligi jest jeszcze dużo czasu i wiele możliwości do szukania punktów.
Tomasz Szmuc: Był to ciężki mecz dla nas. Walka toczyła się o każdą kępkę trawy. Nikt nikomu nie odpuszczał stąd podział punktów. Mieliśmy wprawdzie okazję w pierwszej połowie po rzucie rożnym, ale i Stal mogła w drugiej połowie uzyskać bramkę, gdy sytuację sam na sam z Bilskim zmarnował Griszczenko.
24 kolejka, 7 kwietnia 2001, godz. 18:00, Poznań
Lech Poznań - STAL
2 : 0
Bramki: Przysiuda (40 - karny, 71)
Lech: Tyrajski - Drajer (80. Najewski), Miklosik, Przerada, Goliński, Twardygrosz, Jacek, Jabłoński (65. Michalski), Trzebny (46. Ślusarski), Przysiuda, Tyszkiewicz.
STAL: Bilski - Ławriszin, Rzeczycki, Syguła (46. Kołaczyk), Złotek, Szmuc (74. Pacanowski), Wojciechowski, Kusiak, Rybak, Tułacz, Bański (80. Pałkus)
Sędzia Olech z Gorzowa Wlkp., żółte kartki: Drajer, Przerada, Goliński - Bilski, Rzeczycki, Bański.
"Gazeta Wyborcza": Mecz obfitował w ostre wejścia, także faule. Tłoki, choć niemiłosiernie cięte przez Lecha (Tułacz był ulubionym "celem" lechitów), odpowiadały po męsku - grały równie twardo. Poszczególni piłkarze szybko dorobili się na boisku swoich porachunków - niemal po każdym faulu gorzyczan coś do powiedzenia miał im lechita Sławomir Twardygrosz, a po każdym faulu Lecha do poznaniaków dobiegał Robert Rzeczycki. "Kolejorz" zaczął energiczniej atakować dopiero od ok. 20. min. Wcześniej przewagę miały Tłoki. Gorzyce nie ustępowały Lechowi, potrafiły stworzyć równie groźne okazje bramkowe. Lechici walczyli jednak wyjątkowo ambitnie - począwszy od akcji Marka Trzebnego z 4. min, kiedy to lechita dogonił przy linii końcowej na pozór straconą piłkę i zagrał ją w pole karne. Sytuacja zmieniła się na korzyść Lecha po rzucie karnym, choć aż do drugiej bramki "kolejorzowi" w każdej chwili groził wyrównujący gol Tłoków. Te bowiem nie ustawały w staraniach. Dopiero przy 2:0 Lech mógł być pewny swego. Takie mecze, jak pojedynek Lecha z Tłokami, to klasyczny przykład drugoligowych bitew na kopnięcia, wślizgi, przepychanki. Podobne mecze nie są zbyt piękne, emocjonujące, ale w II lidze niemal wszystkie ekipy grają w taki sposób.
3. min - Groźna akcja Tłoków. Krzysztof Złotek zagrywa z rzutu wolnego z 25 m. Piłka trafia w polu karnym na głowę niepilnowanego Tomasza Szmuca. Ten zaskoczony strzela obok słupka
21. min - do dalekiego podania dochodzi w polu karnym Sławomir Twardygrosz. Posyła piłkę wzdłuż bramki, ale Piotr Tyszkiewicz jej nie sięga.
24. min - seria stuprocentowych okazji bramkowych Lecha. Po ładnej akcji Andrzeja Przerady do jego dośrodkowania nie dochodzi Waldemar Przysiuda. Potem po rzutach rożnych Marek Trzebny dwukrotnie strzela głową obok słupka.
32. min - Tomasz Tułacz ośmiesza graczy Lecha. Ucieka im lewą stroną - Przerada nie może go dogonić. Tułacz wykłada piłkę Piotrowi Bańskiemu. Ten ślizga się na niej, choć jest sam w polu karnym.
40. min - Tyszkiewicz wybiega do dalekiego podania. W polu karnym atakują go Zbigniew Syguła i bramkarz Tłoków. Rzut karny. Wykorzystuje go Przysiuda. 1:0 dla Lecha.
45. min - po rzucie wolnym bitym przez Michała Golińskiego Przysiuda dwukrotnie z bliska strzela w bramkarza.
57. min - Szmuc jest sam w polu karnym Lecha, ale za daleko wypuszcza sobie piłkę.
71. min - Bartosz Ślusarski zablokowany w polu karnym, ale Przysiuda dochodzi do bezpańskiej piłki. Ma czas i miejsce, by jeszcze z nią podbiec. Pakuje ja do siatki. 2:0 dla Lecha.
82. min - rzut rożny bije Złotek. W zamieszaniu podbramkowym Krzysztof Kołaczyk lobuje strzałem głową bramkarza Lecha, ale piłka minimalnie mija słupek.
87. min - Ślusarski zaskoczony tym, że sędzia nie odgwizdał mu spalonego, zagrywa do Przysiuda. To akcja jak przy drugiej bramce, ale teraz Przysiuda strzela za wysoko.
90. min - Krzysztof Michalski przegrywa pojedynek sam na sam z bramkarzem Tłoków. W podobnej sytuacji po drugiej stronie boiska jest Bogusław Pacanowski, ale nie opanowuje piłki.
Jacek Zieliński: Jestem pod wrażeniem determinacji, z jaką Lech zagrał przeciwko nam. Dotąd miałem znacznie gorszą opinię o ambicji tej drużyny. Lech zagrał ostro, na granicy faula, ale popieram to. Taka jest piłka. Kto odstawia nogę, ten przegrywa. Choć my przegraliśmy, mimo iż nie odstawiliśmy nogi. Po bramce na 0:1 zagraliśmy już ryzykancko, bez asekuracji w obronie. Przegraliśmy, ale nie robię z tego tragedii. Dla nas, małych Gorzyc, takie mecze to wielkie przeżycie.
25 kolejka, 11 kwietnia 2001, godz. 15:30, Gorzyce
STAL - Zagłębie Sosnowiec
0 : 0
STAL: Bilski - Ławryszyn (46. Pacanowski), Rzeczycki, Syguła, Rybak, Kołaczyk, Wojciechowski, Kusiak (62. Pałkus), Złotek, Tułacz, Bański (77. Pacuła). Zagłębie: Stanek - Koster, Stach, Antczak, Drzymont, Skrzypek, Rosiński (46. Derbin), Łuczywek, Zięba, W. Adamczyk, M. Adamczyk (64. Zudin).
Sędzia Szydłowski z Krakowa, żółte kartki: Rzeczycki, Kusiak, Bański - Koster, Drzymont, Rosiński, Zięba, M. Adamczyk.
"Gazeta Wyborcza": Już w 10. minucie szansę na objęcie prowadzenia mieli zawodnicy z Gorzyc, jednak strzał Tomasza Tułacza minimalnie minął bramkę Stanka. Kolejne minuty to nieustanne ataki gorzyczan, jednak bez efektu bramkowego. Trzeba przyznać, że bardzo dobrze grała obrona Zagłębia, która nie dopuszczała podopiecznych Jacka Zielińskiego do sytuacji podbramkowych. W 40. min mocno z rzutu wolnego strzelał Tułacz, jednak ponownie dobrze spisał się bramkarz Zagłębia. Druga połowa to nadal zdecydowane, ale mało skuteczne ataki gorzyczan. W 66. minucie wydawało się, że w końcu ataki Tłoków przyniosą skutek, jednak Bański z siedmiu metrów strzelił w bramkarza Zagłębia.
Obejrzyj na klubowym kanale Youtube
26 kolejka, 21 kwietnia 2001, godz. 16:00, Ząbki
Dolcan Ząbki - STAL
0 : 2
Bramki: Tomasz Szmuc (8), Anatolij Ławryszyn (70)
Dolcan: Sławuta - Weber (18. Wachowicz), Dziedzic, Unierzyski, Stasiuk, Dąbrowski, Stankiewicz (73. Pielech), Wysocki, Wiśniewski (70. Szczytniewski), Molongo, Cebula.
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki, Wojciechowsk, Ławryszyn, Kusiak, Tułacz (75. Kołaczyk), Szmuc, Pacanowski, Pałkus (61. Omrotek), Pacuła (86. Konopelski).
Sędzia Żyro z Bydgoszczy, żółte kartki: Dziedzic, Wysocki, Molongo, czerwona kartka: Wysocki (53).
"Gazeta Wyborcza": Spotkanie to było istotne dla obydwu beniaminków, gdyż zajmują miejsca na dole tabeli. Dolcan od kilku tygodni znów jest na samym dnie i aby marzyć o uratowaniu się przed degradacją, musiał zdobyć komplet punktów. - Jeśli nie wygramy, będzie się już można żegnać z drugą ligą - mówił trener Zbigniew Lepczyk. Nim jego gracze uświadomili sobie jednak wagę tego meczu, przegrywali już 0:1. Przy pierwszym rzucie rożnym gości wykonywanym przez Tomasza Tułacza, już w ósmej minucie obrońcy Dolcanu zostawili sporo swobody Tomaszowi Szmucowi, który zdecydował się na natychmiastowe uderzenie głową. Piłka poszybowała wzdłuż bramki nad zaskoczonymi obrońcami Dolcanu i Michałem Sławutą, który nie wierzył chyba, że po chwili wyląduje ona w siatce. Gdyby nie czyszczący przedpole Jarosław Dziedzic (dostał niebawem kartkę), przyjezdni szybko podwyższyliby prowadzenie. Byli tego bliscy choćby przy strzale z przewrotki Marcina Pacuły (37. min), któremu biernie asystowało trzech defensorów z Ząbek. Niemoc pod swoją bramką obrońcy Dolcanu starali się zażegnać nielicznymi ofensywnymi próbami pod bramką przeciwnika, ale żadne z uderzeń poważniej nie zagroziło Robertowi Bilskiemu. Najbliżej szczęścia był chwilę przed końcem pierwszej połowy niewidoczny dotąd Moses Molongo, który po dynamicznym rajdzie Łukasza Stasiuka trafił nawet do bramki. Sędzia Jarosław Żyro odgwizdał jednak spalonego. Na początku drugiej części meczu, kiedy to Mariusz Wysocki wybił piłkę spod nóg Marka Kusiaka sędzia uznał, że był faul i wyrzucił Wysockiego z boiska (pokazując mu drugą żółtą kartkę). - Graliśmy nie przeciwko 11., ale 14. przeciwnikom - miał pretensje do sędziów trener Lepczyk. Gdy po efektownej kontrze, którą celnym strzałem zakończył Ukrainiec Anatolij Ławryszyn, Tłoki podwyższyły na 2:0, gospodarzom zabrakło już sił i wiary w końcowy sukces.
27 kolejka, 25 kwietnia 2001, godz. 16:00, Gorzyce
STAL - Hetman Zamość
1 : 1
Bramki: Szmuc (4 -karny) - Ziarkowski (55).
STAL: Bilski - Rzeczycki, Wojciechowski, Syguła, Ławryszyn, Pałkus (46. Bański), Szmuc, Tułacz, Kusiak, Pacanowski (78. Konopelski), Pacuła (81. Kołaczyk).
Hetman: Dziuba - Turkowski, Bednarczyk (46. Gancarczyk), Bodzioch, Hajduk, Gamla, Bielak, Pudysiak, Pliżga (85. Molesa), Zajączkowski (89. Rycak), Ziarkowski.
Sędzia Wolak z Opola, żółte kartki: Wojciechowski - Bednarczyk, Bodzioch, Pudysiak.
"Gazeta Wyborcza": Spotkanie rozpoczęło się rewelacyjnie dla Tłoków. W 4. minucie w polu karnym Hetmana faulowany przez Bodziocha jest Tułacz. Do piłki podszedł Szmuc i pewnym strzałem w środek bramki pokonał Dziubę. Po uzyskaniu bramki nadal groźnie atakowały Tłoki. W 22. minucie po akcji Syguły Pacuła w dogodnej sytuacji uderza niecelnie. Zamościanie dopiero w 27. minucie oddają pierwszy celny strzał na bramkę. Uderzenie Turkowskiego broni Bilski. Przed przerwą świetną interwencją popisuje się bramkarz Hetmana Dziuba, broniąc strzał z woleja Ławryszyna. W pierwszych fragmentach drugiej połowy inicjatywa nadal należała do Tłoków. W 48. minucie strzał Ławryszyna blokują obrońcy Hetmana. Pięć minut później, wprowadzony po przerwie przez trenera gospodarzy Jacka Zielińskiego Bański znalazł się sam na sam z Dziubą, jednak w ostatniej chwili został zablokowany przez powracającego Bodziocha. Dosyć niespodziewanie w 55. minucie pada wyrównanie. Napastnik Hetmana Ziarkowski z pięciu metrów głową umieszcza piłkę w siatce Bilskiego. Po tej bramce zamościanie poszli za ciosem. 120 sekund później piękny strzał Bielaka z 17 metrów przechodzi tuż nad poprzeczką bramki gospodarzy. Tłoki nie dawały za wygraną. Minutę później po groźnej kontrze Szmuc trafił w słupek. Pech nie opuszczał gorzyczan. W 66. minucie, po akcji Pacuły, Kusiak z 10 metrów trafił w poprzeczkę. Do końca meczu nic się już nie zmieniło i zakończył się on remisem, który żadnej z obu drużyn nie satysfakcjonuje.
28 kolejka, 28 kwietnia 2001, godz. 16:00, Gorzyce
STAL - Górnik Łęczna
2 : 0
Bramki: Tułacz (15), Pacuła (89).
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki, Wojciechowski, Szmuc, Pacuła, Ławryszyn, Tułacz (83. Kołaczyk), Złotek (46. Murdza), Kusiak, Bański (46. Pacanowski).
Górnik: Mańka - Czarnecki, Timko (85. Zagrodniczek), Czerbniak, Jarzynka, Wójcik, Bugała, Bronowicki (75. Machowski), Wydmuszek (46. Sztadilów), Feliksiak, Rośmianek.
Sędzia Werder z Warszawy, żółte kartki: Kusiak, Pacanowski - Czerbniak, Wydmuszek, Bronowicki, Feliksiak, czerwona kartka: Kusiak (43).
Obejrzyj na klubowym kanale Youtube
29 kolejka, 2 maja 2001, godz. ?, Bełchatów
GKS Bełchatów - STAL
0 : 0
Bełchatów: Ptak - Drąg, Nocoń, Popek, Kukulski, Szarpak (37. Wilczok), Hinc, Nowicki (46. Marzec), Kolendowicz (78. Pranagal) - Patalan, Bugaj.
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki, Ławryszyn, Murdza, Wojciechowski, Szmuc, Kołaczyk, Złotek, Pacuła (85. Konopelski), Bański (73. Pałkus).
Sędzia Piotrowicz z Wrocławia, żółte kartki: Ławryszyn, Bański.
"Gazeta Wyborcza": Spotkanie toczyło się w wolnym tempie, a sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Pierwsze zagrożenie stworzyli goście. Na strzał z około 20 m zdecydował się w 17. min Tomasz Szmuc. Piłkę bez trudu złapał jednak Aleksander Ptak. W 27. min goście znów zaatakowali. Po prostopadłym podaniu Szmuca, Marcin Pacuła mógł być sam na sam z Ptakiem. Bramkarz GKS był jednak minimalnie szybszy i uprzedził napastnika gości. Jedyną groźną sytuację w pierwszej połowie piłkarze z Bełchatowa stworzyli w 34. min. Pięknym uderzeniem z około 30 metrów popisał się Jacek Popek. Piłka trafiła w poprzeczkę, a później złapał ją Robert Bilski. Zdecydowanie ciekawsza, ale również nie najlepsza była druga połowa. Piłkarze GKS częściej zagrażali bramce Tłoków. W 51. min, po dośrodkowaniu Artura Bugaja w pole karne, Krzysztof Kukulski przyjął piłkę, ale jego strzał wybili obrońcy. Popek aż trzykrotnie próbował pokonać Bilskiego z dystansu. Za każdym razem strzelał jednak zbyt słabo. W 65. min jak należy strzelać pokazał Kukulski. Bardzo ładnie uderzył z rzutu wolnego z 20 metrów. Zmierzającą pod poprzeczkę piłkę na rzut rożny wybił Bilski. Chwilę później GKS mógł uzyskać prowadzenie, ale Nocoń stojąc pięć metrów od bramki strzelał... w kierunku własnej połowy. Najlepszą sytuację piłkarze z Bełchatowa zmarnowali w 83. min. Po dośrodkowaniu z lewej strony Pawła Pranagala, z pierwszej piłki uderzył Dariusz Patalan. Bilski z trudem obronił, bezbłędny okazał się także przy dobitce Bugaja.
30 kolejka, 5 maja 2001, godz. 17:00, Gorzyce
STAL - ŁKS Łódź
1 : 0
Bramka: Pacuła (65).
STAL: Bilski - Syguła (81. Madej), Rzeczycki, Wojciechowski - Konopelski (82. Pałkuś), Murdza, Tułacz, Kusiak, Złotek (37. Kołaczyk) - Pacuła, Bański.
ŁKS: Kikowski - Krysiński (64. Białas), Julcimar, Napierała, Smoliński, Golański, Sierant, Łabędzki (68. Żuberek), Buchowicz (83. Matusiak), Grad, Błażejewski.
Sędzia Setla z Katowic, żółta kartka: Golański, czerwona kartka: Golański (77).
"Gazeta Wyborcza": Spotkanie lepiej zaczęły Tłoki. Już w szóstej minucie Krzysztof Złotek zmusił bramkarza ŁKS Jacka Kikowskiego do wysiłku. Wśród miejscowych dobrze spisywał się Tomasz Tułacz, a już po dziesięciu minutach gry można było się zorientować, że Tłoki są drużyną zdecydowanie lepiej poukładaną. W 18. min łodzianie zdecydowali się na akcję, którą zaczął Michał Łabędzki. Reprezentant Polski juniorów sprytnie zagrał do Marcina Krysińskiego, który znalazł się sam na sam z bramkarzem z Gorzyc. Zbyt słabo uderzona piłka stała się łatwym łupem dla Roberta Bilskiego. W odpowiedzi strzał z woleja Złotka sprawił tym razem Kikowskiemu mnóstwo kłopotów. Chwilę potem ładną wrzutką popisał się Marcin Pacuła, po której formę łódzkiego bramkarza sprawdził Tułacz. W 30. min Adam Grad, ten, na którego w meczu w Gorzycach liczył najwięcej trener Mirosław Dawidowski, uderzył z rzutu wolnego. Strzał łodzianina nie zrobił wrażenia na bramkarzu z Gorzyc. Pięć minut później obrońcom Tłoków uciekł Grad, do którego piłkę podawał Łabędzki. Napastnik ŁKS uderzył piłkę mocno głową, ale nie trafił w światło bramki. Po przerwie padła zwycięska bramka dla zespołu z Gorzyc. W 65. minucie rzut wolny sprzed pola karnego wykonywał Pacuła. Silnie bita piłka trafiła w mur łódzkich obrońców, a następnie, odbita od nogi jednego z piłkarzy, wróciła na środek boiska, gdzie doleciała do Tomasza Wojciechowskiego. Ten kopnął ją znów do Pacuły, który był na pozycji spalonej. Jednak sędzia był daleko od akcji, dlatego piłkarz Tłoków stojąc samotnie przed bramką wykorzystał okazję i było 1:0. W 78. min nastąpił jeden z kluczowych momentów spotkania. Arbiter pokazał Pawłowi Golańskiemu drugą żółtą kartkę i od tej chwili goście grali w dziesiątkę. Dopiero wtedy trener Dawidowski postanowił dokonać zmian w składzie. Na boisko weszli Dzidosław Żuberek, po następnych minutach Radosław Matusiak. Na efekty dokonanych roszad nie trzeba było długo czekać. Gospodarze zepchnięci zostali do obrony i rzadko udawało się im opuścić własną połowę. Cztery minuty przed końcem meczu po wrzutce Żuberka nieczysto uderzył Matusiak i gospodarze mogli mówić o szczęściu. Groźna była też akcja z 88. min, po której Michał Białas skierował piłkę do siatki, lecz tym razem sędzia był bardziej spostrzegawczy i dopatrzył się pozycji spalonej strzelca bramki. Dosłownie w ostatnich sekundach meczu łodzianie już nie schodzili z połowy gospodarzy, a przy stałych fragmentach gry na przedpolu bramki Tłoków udział też brał bramkarz Kikowski, ale wynik już nie uległ zmianie.
Jacek Zieliński: Był to bardzo ważny mecz dla obu zespołów. Wygraliśmy grając słabiej niż w poprzednich meczach. Dziś zespół mój przechodził kryzys, brakowało dynamiki, ale należy się cieszyć, że nawet będąc w takim kryzysie, zdobyliśmy trzy punkty. Przed meczem przestrzegałem swoich piłkarzy, że rywal może być groźny, choć w jego składzie dominuje młodzież. W końcówce meczu przeżywałem ciężkie chwile, bo łodzianie wtedy zaatakowali z dużą determinacją. Na szczęście finał okazał się szczęśliwy.
31 kolejka, 9 maja 2001, godz. 16:30, Ostrowiec Świętokrzyski
KSZO Ostrowiec Św. - STAL
3 : 2
Bramki: Lasocki (49 - karny), Małocha (58), Grębowski (90) - Bański (4), Pacuła (62).
KSZO: Kapsa - Wróbel, Pietrasiak, Lasocki, Kowalski (31. Grębowski), Krawiec, Sobczyński, Toborek, Dołęga, Małocha, Szarnecki (65. Cichoń).
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki, Ławryszyn, Murdza, Wojciechowski, Szmuc, Konopelski, Tułacz (80. Rybak), Bański (85. Pałkus), Pacuła
Sędzia Skonieczny z Gdańska, żółte kartki: Murdza, Szmuc, Tułacz.
"Gazeta Wyborcza": Już w 4. minucie błąd popełnił Dariusz Pietrasiak, który chciał podać do Rafała Lasockiego. Piłkę przejął Tomasz Tułacz i razem z Konopelskim próbowali ograć Zbigniewa Kowalskiego. Obrońca KSZO wybił piłkę na aut. Marcin Pacuła podał do Tomasza Szmuca, a ten z narożnika pola karnego strzelił w długi róg bramki Pawła Kapsy. Piłka odbiła się od Piotra Bańskiego i wpadła do ostrowieckiej bramki. Po stracie bramki gospodarze mieli przewagę. Często zamknięci na własnym polu karnym goście rozpaczliwie wybijali piłkę. Ofiarnie grający zawodnicy z Gorzyc krótko pilnowali gospodarzy. W 27. min Artur Toborek strzelił z rzutu wolnego z 20 metrów nad poprzeczką. Minutę później Pietrasiak w pełnym biegu mocno uderzył, a wysunięty przed bramkę Robert Bilski z trudem piąstkował piłkę na rzut rożny. W 31. grający ostatnio w bardzo osłabionym składzie gospodarze doznali kolejnej straty - boisko opuścił kontuzjowany Kowalski. Goście się bronili, ale groźnie kontrowali. Po jednej z kontr Tłoki wykonywały rzut rożny. Konopelski dośrodkował na ósmy metr do nieobstawionego Pacuły, którego strzał obronił Kapsa. Już w doliczonym czasie pierwszej połowy znakomitą okazję dla KSZO zmarnował Wojciech Małocha. Otrzymał podanie od Tadeusza Krawca, a goście liczyli, że złapią rywala na spalonym. Wychodzący na idealną pozycję Małocha pospieszył się jednak i strzelił niecelnie. Wyrównanie padło tuż po przerwie. W 49. min Tomasz Wojciechowski sfaulował w polu karnym Małochę. Po strzale z "jedenastki" Lasockiego piłka odbiła się od słupka bramki Tłoków i wpadła do siatki. Gospodarze poszli za ciosem - dobrą sytuację miał Toborek. Na 2:1 dla KSZO podwyższył w 58. min pięknym strzałem po ziemi z rzutu wolnego z 20 metrów Małocha. Po stracie gola do ataku ruszyli goście. Tułacz wyciągnął do boku Kapsę, wycofał piłkę na 14. metr, a Pacuła strzelił do pustej bramki. Później KSZO znów miał przewagę. Strzelał Adrian Sobczyński, a w sytuacji sam na sam z Bilskim piłkę Maciejowi Dołędze w ostatniej chwili wybił obrońca Tłoków. W odpowiedzi Tułacz także mógł pokonać Kapsę. Arbiter (...) przedłużył mecz o sześć minut. Po dwóch minutach doliczonego czasu Małocha przedłużył podanie, do piłki wystartowali Grębowski oraz Bilski. Zawodnik KSZO był szybszy i celnie strzelił pod ręką bramkarza Tłoków.
32 kolejka, 12 maja 2001, godz. 17:00, Gorzyce
STAL - Górnik Polkowice
1 : 1
Bramki: Szmuc (68 - karny) - Salamoński (52 - karny).
STAL: Bilski - Wojciechowski (46. Rybak), Rzeczycki, Syguła, Murdza, Konopelski, Szmuc, Tułacz, Ławryszyn, Pacuła, Bański.
Górnik: Kijewski - Żyluk, Słowakiewicz, Szymański, Malawski, Jeziorny, Ciliński (58. Kułyk), Salamoński, Gorząd, Moskal, Ujek.
Sędzia Brańka z Krakowa, żółta kartka: Malawski.
"Gazeta Wyborcza": Spotkanie rozpoczął strzał Anatolija Ławryszyna, który pewnie obronił Maciej Kijewski. W odpowiedzi niebezpiecznie z jedenastu metrów uderzał Mariusz Ujek, piłka przeszła tuż nad poprzeczką bramki Roberta Bilskiego. W 21. minucie szczęście dopisało gorzyczanom. Po strzale z dziewięciu metrów Ujka słupek uratował Bilskiego przed wyciągnięciem piłki z siatki. Po chwili okazję do zdobycia prowadzenia dla gospodarzy marnują Piotr Bański i Daniel Konopelski. Pięć minut przed przerwą uderzenie Roberta Malawskiego odbijają wprost pod nogi Tomasza Moskala. Jego ostry strzał z 11 metrów przytomnie na róg wybija Zbigniew Syguła. Prawdziwe emocje zaczęły się w drugich 45 minutach. Trzy minuty po jej rozpoczęciu, po rzucie rożnym Arkadiusz Żyluk strzelał kolanem z sześciu metrów. Piłka trafiła w poprzeczkę bramki Bilskiego. W 52. minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. W polu karnym Konopelski wybił piłkę wślizgiem szarżującemu Marcinowi Szymańskiemu, który przewrócił się. Sędzia zinterpretował to zagranie jako faul gorzyczanina i podyktował rzut karny dla Górnika. Po tej decyzji piłkarze Tłoków gremialnie rzucili się na arbitra, popychając go i targając za koszulkę. By uspokoić atmosferę, na boisko wkroczyli ochroniarze. Co dziwne, żaden z miejscowych zawodników nie ujrzał nawet żółtej kartki. Jedenastkę pewnie wykorzystał Tomasz Salamoński, który posłał piłkę w prawy róg bramki. Robert Bilski leżał już w tym czasie po przeciwnej stronie. Po starcie bramki miejscowi się ożywili. W 61. minucie świetny strzał z woleja Mariusza Rybaka pięknie piąstkuje nad poprzeczką Kijewski. W 68. minucie sędzia dyktuje już drugi rzut karny w tym meczu (także kontrowersyjny) tym razem dla gospodarzy. Nacierającego na pole karne Górnika zdaniem arbitra nieprawidłowo blokuje obrońca Górnika Szymański. Do piłki podszedł kapitan Tłoków Tomasz Szmuc i strzałem w okienko bramki Kijewskiego doprowadził do wyrównania. Po wyrównaniu oba zespoły miały okazję do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. W 73. minucie piękny strzał Rybaka przeszedł tuż nad poprzeczką bramki polkowickiej. Siedem minut później szczęście dopisało miejscowym. Po dośrodkowaniu Sebastiana Gorząda, Ujek głową strzelił w słupek, a minutę później po centrze Malawskiego Marcin Jeziorny trafił także po strzale głową w poprzeczkę świątyni Bilskiego. W przedostatniej minucie okazję do zdobycia zwycięskiej bramki dla Tłoków zaprzepaścił Syguła. Usprawiedliwić go może tylko to, że z czterech metrów oddawał strzał głową, leżąc na polu karnym Górnika. Mimo że sędzia doliczył cztery minuty, do regulaminowego czasu gry wynik nie zmienił się.
Jacek Zieliński: Przed meczem myśleliśmy, że uda nam się zespół z Polkowic pokonać, ale po spotkaniu muszę powiedzieć, że Górnik to bardzo dobra drużyna. Polkowice miały więcej sytuacji do zdobycia bramki, słupki i poprzeczki ratowały nas. Jestem zadowolony z remisu, tym bardziej że w drugiej połowie musieliśmy odrabiać straty. Dla mnie największą zagadką tego meczu była praca sędziego, ale nam nie wolno jej oceniać. Mój zespół dzisiaj wykrzesał z siebie ostatnie siły, całe szczęście, że ten maraton siedmiu meczów w ciągu 21 dni kończy się. Dały się one moim zawodnikom mocno we znaki. Trzeba się cieszyć z tego, co jest.
33 kolejka, 19 maja 2001, godz. 17:00, Wrocław
Polar Wrocław - STAL
0 : 0
Polar: Hryńczuk - Wójcik, Nakielski, Lamberski, P. Lis (58. Hubscher), Mazur, Grabowski, Żelasko, Lizak (80. Giza), Gortowski (58. Napoleon).
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki, Murdza (46. Kusiak), Wojciechowski, Konopelski (60. Rybak), Szmuc, Tułacz (83. Kołaczyk), Ławryszyn, Pacuła, Bański.
Sędzia Pacuda z Częstochowy, żółte kartki: Mazur - Murdza, Tułacz.
"Gazeta Wyborcza": Polar winny jest swoim piłkarzom około 700 tysięcy złotych. Zawodnicy, protestując przeciwko lekceważeniu ich przez działaczy, postanowili wyjść dziesięć minut później na murawę. Gdy zawodnicy z Gorzyc oraz trójka sędziowska truchtała po murawie, zespół Polaru w spokoju czekał w szatni. Samo spotkanie stało na żenująco słabym poziomie. Gra koncentrowała się głównie na środku boiska. Wprawdzie obu stronom nie można odmówić ambicji, ale ze starań jednych jak i drugich wynikało niewiele. Publiczność ożywiała się tylko wtedy, gdy spiker podawał wynik spotkania Zagłębia ze Śląskiem. W pierwszej połowie zespoły stworzyły sobie po jednej sytuacji na zdobycie bramki. W 15. min., po dokładnym podaniu Zbigniewa Wójcika z prawej strony, Paweł Lis trafił w boczna siatkę bramki Gorzyc. Na pięć minut przed końcem tej części po szybkiej kontrze i dośrodkowaniu Bańskiego strzał głową Anatolija Ławryszyna trafił w poprzeczkę bramki Hryńczuka i wyszedł w pole. Drugie 45 minut stało na jeszcze słabszym poziomie niż pierwsze. Minimalną przewagę posiadał jednak Polar, który dwukrotnie bliski był pokonania bramkarza Bilskiego. Najpierw po dwójkowej akcji Wójcika i Grabowskiego w piłkę nie trafił Gortowski. Odbiła się ona od obrońcy Tłoków, ale Bilski zdołał ją wyłapać. Jeszcze lepszą okazję miał Napoleon, który w sytuacji sam na sam trafił prosto w bramkarza Tłoków. Gdy widzowie zaczęli opuszczać już trybuny, niewiele zabrakło, by po kontrze Bańskiego padła bramka dla gości. Zmierzającą do pustej bramki, w ostatniej chwili wybił Lamberski.
Jacek Zieliński: Przyjechaliśmy tu z zamiarem zdobycia punktu. Udało się, choć była nawet szansa na zwycięstwo. Jestem zadowolony.
34 kolejka, 26 maja 2001, godz. 17:00, Gorzyce
STAL - Fameg Radomsko
3 : 1
Bramki: Kusiak (43), Bański (53), Pacuła (75) - Kalita (77 - karny)
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki, Wojciechowski, Konopelski (84. Rybak), Szmuc (60. Kołaczyk), Kusiak, Ławryszyn, Murdza, Bański (77. Omiotek), Pacuła. Radomsko: Borkowski - Lewandowski, Mandrysz, Nowak (53. Dopierała), Myśliński, Kalita, Leszczyński, Jóźwiak (61. Dziuba), Jelonkowski, Kowalczyk (46. Tomasiak), Jakóbczak.
Sędzia Siwiec z Radomia, żółte kartki: Szmuc - Leszczyński, czerwona kartka: Borkowski (89).
"Gazeta Wyborcza": Mecz z liderem usztywnił w pierwszej połowie zespół Tłoków. Przez większą część tej odsłony inicjatywa należała do doświadczonej drużyny RKS-u. Ich skuteczność pozostawiała jednak wiele do życzenia. Gra na początku meczu toczyła się głównie w środku boiska. Od 20. minuty zarysowała się przewaga zespołu gości. Jakóbczak zagrał piłkę głową do Radosława Kowalczyka, jednak w ostatniej chwili Zbigniew Syguła wyekspediował ją na rzut rożny. Po chwili Mirosław Myśliński, mając przed sobą tylko bramkarza Tłoków Roberta Bilskiego, zbyt długo zwlekał ze strzałem i obrońcy zdążyli go zablokować. W odpowiedzi po zagraniu Tomasza Szmuca, piłki w polu karnym RKS-u nie sięgnął Marcin Pacuła. Najlepszą okazję do zdobycia prowadzenia radomszczanie mieli w 37. minucie. Jakóbczak otrzymał piłkę od Kowalczyka, uderzył atomowo z 15 metrów, jednak piłka trafiła w prawy słupek bramki Bilskiego. Liczne sytuacje stwarzane przez RKS w końcu zemściły się. Na dwie minuty przed przerwą z prawej strony pola karnego dośrodkował Pacuła, przed bramką znalazł się Marek Kusiak i strzałem głową zmusił do kapitulacji Tomasza Borkowskiego. Po zmianie stron w zespole z Radomska doszło do roszad na boisku. Początek tej odsłony należał do zespołu Tłoków. W 54. minucie błąd popełniła obrona Radomska. Piłkę pod ich polem karnym przejął Pacuła, dograł ją do Piotra Bańskiego, który technicznym strzałem przelobował Borkowskiego i po chwili utonął w objęciach swych kolegów. Dwadzieścia minut później było już 3:0 dla miejscowych. Daniel Konopelski dośrodkował z prawej strony pola karnego Radomska, tam znalazł się niepilnowany Pacuła, który silnym strzałem z lewej nogi umieścił piłkę w górnym rogu bramki Borkowskiego. Chwilę później radomszczanie uzyskali honorową bramkę. Dobrze prowadzący ten mecz Tomasz Siwiec z Radomia za odepchnięcie na polu karnym Mandrysza przez Krzysztofa Kołaczyka podyktował rzut karny dla przyjezdnych. Do piłki podszedł Mirosław Kalita i nie bez kłopotów pokonał Bilskiego. Bramkarz Tłoków wyczuł intencję strzelca, jednak piłka przełamała mu ręce i wpadła do siatki. W tym samym momencie na placu gry zameldował się napastnik gospodarzy Mariusz Omiotek. Niestety zjadła go trema, bowiem miał trzy doskonałe okazje do podwyższenia prowadzenia dla Tłoków. W 89. minucie kontrę przeprowadzili gorzyczanie. Pacuła widząc, że Borkowski wyszedł daleko z bramki oddał strzał, który bramkarz Radomska zatrzymał ręką poza polem karnym. W konsekwencji ujrzał czerwoną kartkę i musiał opuścić plac gry. Gracz meczu: Marcin Pacuła - napastnik gorzyczan wypracował kolegom dwie bramki sam strzelił trzecią a także skutecznie wywiązywał się z ról defensywnych.
Marcin Pacuła: Żal było nie wykorzystać tej okazji. Doskonale nagrał mi piłkę Konopelski i wystarczyło tylko dobrze przyłożyć nogę. Cały zespół zasłużył na pochwały. Z liderem nie wygrywa się codziennie. Cieszę się, że w dużym stopniu przyczyniłem się do naszego sukcesu. W tym meczu pokazaliśmy, że zasłużyliśmy, by w przyszłym sezonie występować w drugiej lidze. Musimy jednak do końca sezonu grać w pełni skoncentrowani.
Marek Kusiak: Świetnie dograł mi piłkę Pacuła, przymierzyłem, piłka odbiła się jeszcze od ziemi i wpadła do siatki. Wyniki pozostałych meczów tak się ułożyły, że praktycznie jesteśmy pewni gry w II lidze w przyszłym sezonie.
Jacek Zieliński: Zwycięstwo nad dotychczasowym liderem sprawiło mi ogromną radość i przyjemność. Wygraliśmy ten mecz dzięki konsekwentnej grze oraz skorzystaliśmy z błędów i niefrasobliwości obrony Radomska. Dobrze spisywał się w bramce Bilski i dzięki jego dobrej grze nie straciliśmy bramek do przerwy. Gol do szatni zdobyty przez Kusiaka ustawił dalsze losy tego pojedynku. To zwycięstwo przy pozostałych wynikach daje nam ponad 90-procentowe utrzymanie w II lidze.
35 kolejka, 2 czerwca 2001, godz. 17:00, Nowy Dwór Mazowiecki
Świt Nowy Dwór Maz. - STAL
1 : 2
Bramki: Łotysz (84) - Pacuła (34, 85)
Świt: Rachowski - Górecki, Lamch, Ginot (72. Łotysz), Milewski, Klisys, Graczyk, Woroniecki (46. Łachacz), Kondraszuk, Bajera (55. Biechoński), Reginis.
STAL: Bilski - Wojciechowski, Rzeczycki, Syguła, Ławryszyn, Murdza, Konopelski, (71. Rybak), Tułacz (82. Kołaczyk), Kusiak, Bański, Pacuła.
Sędzia Rębilas z Krakowa, żółte kartki: Lamch, Ginot, Milewski - Ławryszyn.
"Gazeta Wyborcza": Mecz głównie toczył się w środku pola i okazji do zdobycia bramek było niewiele. W pierwszej połowie Klisys ze Świtu próbował zaskoczyć Bilskiego, który ładnie wyłapał ten strzał. W odpowiedzi rzut wolny z ok. 30 metrów egzekwował Pacuła, piłka skozłowała odbiła się od słupka i wpadła do bramki Świtu. - Wyszedł mi piękny strzał, cieszę się, że udało mi się wyprowadzić zespół na prowadzenie - mówił po meczu zdobywca dwóch bramek dla Tłoków Marcin Pacuła. Po zmianie stron na początku zaatakowali nowodworzanie. Dośrodkowywał Lamch, głową z 12 metrów strzelał Reginis, jednak ponownie Bilski był na posterunku. Później nic ciekawego nie działo się na boisku, dopiero trochę emocji było w końcówce tego spotkania. W 84. minucie, w zamieszaniu na polu karnym Tłoków, wyrównującą bramkę uzyskał wprowadzony po przerwie Łotysz. Nie minęło 60 sekund i sam na sam z Rachowskim znalazł się Pacuła i z 15 metrów uzyskał zwycięską bramkę dla gorzyczan. Jeszcze w ostatniej minucie Kołaczyk mógł podwyższyć wynik meczu. Tym razem bramkarz Świtu nie dał się zaskoczyć.
36 kolejka, 9 czerwca 2001, godz. 17:00, Gorzyce
STAL - Włókniarz Kietrz
2 : 2
Bramki: Kusiak (7), Tułacz (23) - Rak (33), Kowalczyk (75)
STAL: Bilski - Syguła (46. Madej), Rzeczycki, Wojciechowski, Murdza, Konopelski, Kusiak (70. Kołaczyk), Tułacz (80. Pałkus), Ławryszyn, Pacuła, Bański.
Włókniarz: Warzecha - Marcinkowski (76. Jachimowicz), Nikodem, Tumas, Sosna, Szary, Drożdż, Jasiński, Rak, Pilch (67. Kowalczyk), Trzeciak (67. Pajkos).
Sędzia Kutyła z Lublina, żółte kartki: Ławryszyn, Bański - Marcinkowski, Nikodem.
"Gazeta Wyborcza": Oba zespoły rozgrywały spotkanie bez żadnych obciążeń, wcześniej zapewniły sobie bowiem ligowy byt. Mecz rozpoczął się świetnie dla Tłoków. W 7. minucie na strzał w kierunku bramki Włókniarza zdecydował się Piotr Bański, piłka w zamieszaniu podbramkowym trafiła do Marka Kusiaka, który z pięciu metrów dał prowadzenie miejscowym. - W polu karnym było ogromne zamieszanie, najpierw strzelał Bański na szczęście w tym młynie udało mi się skierować piłkę do siatki - mówił po meczu strzelec pierwszej bramki dla Tłoków Marek Kusiak. Po bramce gorzyczanie za sprawą Tomasza Tułacza i Piotra Bańskiego zmarnowali dwie okazje do podwyższenia prowadzenia. W odpowiedzi ze strony Włókniarza strzał głową Andrzeja Jasińskiego blokują obrońcy. Po chwili jest już 2:0 dla Tłoków. Akcję gospodarzy zapoczątkował Bański, dograł piłkę do Anatolija Ławriszyna. Ten podał do Tułacza, który płaskim uderzeniem z ok. 10 metrów ulokował po raz drugi piłkę w bramce kietrzan. Po stracie drugiej bramki do pracy zabrali się zawodnicy Włókniarza. Przyniosło to efekt tuż przed przerwą. Jacek Trzeciak ograł Marcina Murdzę, zagrał w pole karne do Jarosława Raka. Napastnik z Kietrza nie miał problemów z pokonaniem Roberta Bilskiego. Po zmianie stron inicjatywa dalej należała do gości. W 52. minucie uderzenie Raka dobrze obronił Bilski. Po chwili Trzeciak zmarnował doskonałą sytuację gdyż z pięciu metrów nie trafił do gorzyckiej bramki. Wreszcie wysiłki Włókniarza zostały nagrodzone drugą bramką. Roman Kowalczyk ograł w polu karnym Bilskiego i uzyskał wyrównująca bramkę dla swojego zespołu. Pomimo starań z obu stron w Gorzycach nie padły już bramki. Najlepszą okazję do jej zdobycia miał Przemysław Pałkus, jednak piłka po rzucie wolnym minimalnie minęła bramkę Mirosława Warzechy.
Jacek Zieliński: Jestem zadowolony z postawy mojego zespołu. Wynik remisowy odzwierciedla to, co się działo na boisku. W pierwszej połowie byliśmy stroną dominującą, zaś druga część należała do Włókniarza. Mecz był ładny dla oka, padły w nim cztery bramki. Życzyłbym sobie aby zawsze tak było.
37 kolejka, 13 czerwca 2001, godz. 17:00, Myszków
KS Myszków - STAL
2 : 0
Bramki: Chudy (26), Trepka (61).
Myszków: Urbańczyk - Kulawik, Matloch, Wysocki, Twardawa (72. Pawłowski), Skwara (82. Kamiński), Kapinos (55. Trepka), Fojna, Chudy, Stachera.
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki (72. Kołaczyk), Ławryszyn, Murdza (46. Pacanowski), Wojciechowski, Szmuc, Konopelski, Kusiak, Bański, Pałkus (75. Złotek).
Sędzia Kobylarz z Gdańska, żółte kartki: Kulawik - Bilski, Rzeczycki.
"Gazeta Wyborcza": Podopieczni trenera Grzegorza Kapicy w pierwszej części dość szybko zdobyli prowadzenie, a zespół z Gorzyc sprawiał wrażenie, że nie zależały mu na tym, aby przyspieszyć tempo i zmusić gospodarzy do wysiłku. Nic dziwnego - dla Myszkowa był to "mecz o wszystko", a Tłoki już dawno zapewniły sobie pozostanie wśród drugoligowców. Już pierwsza akcja meczu mogła zakończyć się celnym trafieniem. W trzeciej minucie z bliska uderzał Mirosław Wania, lecz bramkarz gości Robert Bilski odbił piłkę. W chwilę później najaktywniejszy w tej części gry Robert Chudy przedarł się na pole karne zespołu Tłoków i tam został sfaulowany przez Bilskiego. Sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Tomasz Stachera i... trafił w poprzeczkę. W szóstej minucie wartym odnotowania był strzał Roberta Chudego, który z 16 metrów próbował zaskoczyć bramkarza gości, jednak piłka minimalnie minęła bramkę. Pierwszą groźną akcję piłkarze z Gorzyc przeprowadzili w 17. minucie. Pod pole karne przedarł się Pałkus. Minął trzech obrońców, jednak piłka odskoczyła mu od nóg i nie zdołał celnie uderzyć w kierunku bramki Andrzeja Urbańczyka. Prowadzenie dla Myszkowa padło w 23. minucie. Po akcji zainicjowanej przez Grzegorza Skwarę piłka dotarła do znajdującego się na polu karnym Chudego, który mocnym uderzeniem po ziemi pokonał Bilskiego. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy do głosu doszli zawodnicy Tłoków. Szansę na wyrównanie zmarnował Piotr Bański, z dystansu strzelali Pałkus i Tomasz Szmuc, lecz dobrze dysponowany Urbańczyk nie dał się zaskoczyć. Po zmianie stron na murawie już niewiele się działo. Goście zupełnie nie wysilali się, a gospodarze przeprowadzili jedynie dwie groźne akcje, z której jedna zakończyła się drugim celnym trafieniem. W 61. minucie ponownie Chudy zakręcił obroną zespołu Tłoków, celnie dośrodkował do Piotra Trepki, który płaskim strzałem po ziemi ustalił wynik spotkania.
Jacek Zieliński: Wygrał zespół zdeterminowany. My już mamy luz psychiczny, gdyż utrzymaliśmy się w drugiej lidze. Przyjechaliśmy jednak do Myszkowa z zamiarem wywalczenia minimum jednego punktu. Zabrakło, niestety, serca do walki i będę musiał przeprowadzić z piłkarzami męska rozmowę. W ostatniej kolejce gramy z Bytomiem i bardzo chcemy wygrać, bo na własnym boisku nie przywykliśmy do tracenia punktów.
38 kolejka, 17 czerwca 2001, godz. 17:00, Gorzyce
STAL - Polonia Bytom
1 : 1
Barmki: Kołaczyk (86) - Brehmer (54).
STAL: Bilski - Syguła, Murdza (58. Pacanowski), Wojciechowski, Ławryszyn, Konopelski, Kołaczyk, Pałkus (46. Złotek), Szmuc, Kusiak, Bański.
Polonia: Gorczyca - Okoń, Wujek, Wyrzykowski, Szeląg, Brehmer, Jurok, Szłapa (87. Piechota), Galeja, Kondzielnik, Polarz.
Sędzia Piotrowicz z Wrocławia, żółte kartki: Bański, Złotek, Szmuc - Wyrzykowski, Szeląg, Piechota.
"Gazeta Wyborcza": W ostatnim meczu sezonu piłkarze Tłoków zremisowali z Polonią Bytom. Mecz rozpoczął się od ataku Polonii. W trzeciej minucie groźnie głową strzelał Wyrzykowski, jednak piłka po jego strzale przeszła nad poprzeczką bramki gorzyczan. Później do głosu dochodzą gospodarze, a dwukrotnie na bramkę bytomian strzela Bański. Oba strzały jednak pewnie broni Gorczyca. W 15. minucie po centrze Konopelskiego z rzutu rożnego Wojciechowski zamiast strzelać chciał odegrać do partnerów i piłkę wybili obrońcy Polonii. Po dłuższym okresie gry w środku pola w 44. minucie z ponad 30 metrów strzela Galeja, jednak minimalnie nad poprzeczką. W rewanżu tuż przed gwizdkiem sędziego kończącym pierwszą połowę ładny strzał Bańskiego z 25 metrów piąstkuje Gorczyca.Druga połowa rozpoczęła się bardzo dobrze dla bytomian. Najpierw groźną kontrę gości w 50. minucie powstrzymał Kusiak, a cztery minuty później Brehmer uzyskał prowadzenie dla Polonii. Ostatnie piętnaście minut to próby gorzyczan doprowadzenia do remisu. Udaje im się to w 86. minucie. Wykonujący rzut wolny z 35 metrów Kołaczyk technicznym strzałem posłał piłkę w samo okienko bytomskiej bramki. W końcówce Bilski broni nogami strzał Galei, a Jurok z 20 metrów posyła piłkę nad bramką gorzyczan.