1 kolejka, 30 lipca 2000, godz. 17:00, Gorzyce

STAL - Ceramika Opoczno

1 - 1

Bramki: Pacuła (33) - Szczytniewski (24)
 
STAL: R. Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski, Wojciechowski, Ławryszyn, Kusiak (77 - Pacanowski), Tułacz (89 - Pałkus), Pacuła.
Ceramika: Wyparło - Kupiec, Boguś, Jałocha, Czerbniak, Trestka, Budka (81 - Rysiewski), Witek (46 - Szymański), A. Bilski, Szczytniewski (73 - Mroziewski), Policht.

Sędzia Selta z Katowic, żółte kartki: Ławryszyn - Jałocha.


"Gazeta Wyborcza":
W poprzednim sezonie Ceramika i Tłoki (gospodarze byli wtedy w III lidze) spotkały się w Pucharze Polski. Zwyciężył wówczas zespół z Gorzyc. Działacze z Opoczna twierdzili, że w lidze wynik będzie odwrotny. Nie mieli racji. Mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, ponieważ po dużych opadach deszczu organizatorzy usuwali wodę z boiska. Mimo to płyta przypominała bajoro. - Gdyby nawierzchnia była inna, nasze szanse na sukces byłyby większe - tłumaczył Witold Mroziewski, szkoleniowiec Ceramiki. Gospodarze rozpoczęli z dużym animuszem, w czym pomagał im doping nadkompletu publiczności. Już w 5 min doświadczony Tułacz trafił piłką w słupek. Gorzyczanie szybciej przystosowali się do trudnych warunków, starając się zaskoczyć Wyparłę uderzeniami z daleka. Po kwadransie opocznianie zaczęli też odpowiadać, w czym celował Jałocha. Jego uderzenia albo były minimalnie niecelne (jak w 18 min), albo padały łupem bramkarza. W 25 min Budka przerzucił piłkę na lewą stronę pola karnego, a Szyczytniewski kopnął w długi róg. Gospodarze odpowiedzieli bardzo szybko. Po strzale Ławryszyna piłkę wybili jeszcze obrońcy z Opoczna. Z rzutu rożnego dośrodkował Tułacz, a niepilnowany Pacuła z bliska nie dał szans Wyparle. Kilkadziesiąt sekund później znakomitą szansę na objęcie prowadzenia mieli przyjezdni, lecz Szczytniewski stracił równowagę przed bramką, a padając kopnął w słupek. Po przerwie spotkanie było dość szybkie, a lepsze okazje mieli zawodnicy beniaminka. Okazje mieli Konopelski, Tułacz i Ławriszyn (trafił w słupek). W Ceramice najlepsze szanse zmarnowali Policht i Szymański.

2 kolejka, 5 sierpnia 2000, godz. 17:00, Gdańsk

Lechia Gdańsk - STAL

0 - 0

Lechia: Pilarz - Chwastek, Jacyna, Miłkowski, Skierka, Borkowski (64 - Bubiłek), Zięba (46 - Piątek), Preis, Kubsik, Kugiel, Moskal (71 - Ameafule).
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski (71 - Weber), Tułacz (65 - Pacanowski), Wojciechowski, Ławryszyn, Kusiak (90 - Pałkus), Pacuła.

Sędzia Kamiński z Olsztyna, żółta kartka Pacuła.

"Gazeta Wyborcza": Piłkarze Lechii Gdańsk, po słabej grze, zremisowali na własnym boisku z beniaminkiem drugiej ligi Tłokami Gorzyce 0-0. Początek meczu był naprawdę niezły w wykonaniu gdańskich piłkarzy, którzy w 5. minucie mogli już prowadzić 2-0. Ale najpierw Tomasz Moskal z czterech metrów strzelił za słabo, a później z nieco dalszej odległości Robert Kugiel trafił piłką wprost w bramkarza gości Roberta Bilskiego. Później było już znacznie gorzej. Lechici nie potrafili umiejętnie wyprowadzić akcji pod bramkę drużyny przeciwnej. Jedynym, który w tej części gry próbował cokolwiek robić był Kugiel, ale nie miał żadnego wsparcia ze strony kolegów. - Dwie niewykorzystane okazje na początku wpłynęły deprymująco na postawę chłopaków w dalszej części gry - tłumaczył zawodników trener Szukiełowicz. Jeszcze w 37. minucie Tomasz Borkowski strzelił z ok. 25 metrów, ale i ten strzał obronił Bilski. Z kolei cztery minuty później szansę na bramkę dla gości miał Tomasz Tułacz. Jednak po jego uderzeniu tuż zza linii pola karnego piłkę z najwyższym trudem na róg sparował Krzysztof Pilarz. Oba zespoły w tej części gry nieźle zagrały zaledwie po kilka minut. Gorzyczanie od 65. do 72. minuty, natomiast piłkarze Lechii w samej końcówce, kiedy prym w drużynie gospodarzy wiedli wprowadzeni po przerwie 18-letni Karol Piątek i ciemnoskóry Napoleon Ameafule. Ten ostatni miał nawet dwukrotnie szansę na strzelenie gola. Ale w 82. minucie po dobitce (najpierw strzał z kilku metrów Jarosława Chwastka odbił Bilski) trafił w słupek, a kilka minut później po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Marcina Kubsika głową strzelił pół metra nad poprzeczką.
Józef Antoniak: Przyjechaliśmy do Gdańska po jeden punkt i cel osiągnęliśmy. Taktyka była prosta, rozbijać ataki przeciwnika. Humor popsuła mi kontuzja Tułacza.

3 kolejka, 13 sierpnia 2000, godz. 17:00, Gorzyce

STAL - Odra Opole

0  :  1

Bramki: Solnica (57)
 
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski (61 - Pacanowski), Wojciechowski, Tułacz, Ławryszyn, Kusiak (66 - Weber), Pacuła.
Odra: Kopaniecki - Jagieniak (64 - Michniewicz), Machaj, Szyprowski, Kucharski, Berliński, Czajkowski, Juraszek, Bałuszyński, Solnica, Żymańczuk (90 - Copik).

Sędzia Kotos z Wrocławia, żółte kartki Szmuc - Czajkowski, Berliński.

"Gazeta Wyborcza": Nikt z kierownictwa beniaminka z Gorzyc nie ukrywał, że obawia się konfrontacji z aktualnym liderem drugiej ligi z Opola. Tłoki zagrały bardzo ambitnie, ale opolanie byli lepsi i dojrzalsi piłkarsko. Trener opolan Franciszek Krótki przed meczem zapowiadał, że główne zadanie, jakie postawił przed swoimi graczami, to wyeliminowanie mankamentów w grze obronnej. O skuteczność swoich podopiecznych raczej się nie martwił. Już pierwsza połowa pokazała, że o bramki w tym spotkaniu będzie niezwykle trudno. Obie drużyny starały się wypracować sobie optyczną przewagę, chociaż gra na ogół toczyła się w środkowej strefie boiska. Na dobrą sprawę opolanie zagrozili bramce Bilskiego dopiero w 32. minucie, gdy Żymańczyk strzelił niebezpiecznie z rzutu wolnego. Sześć minut później przyszła odpowiedź miejscowych, gdy Pacuła precyzyjnie uderzył, lecz piłka przeszła ponad poprzeczką. Druga połowa rozpoczęła się pomyślnie dla opolan. W 58. minucie moment zawahania Konopelskiego i Rzeczyckiego wykorzystał Dariusz Solnica strzałem w długi róg. W tym momencie do rozpaczliwych ataków rzucili się gospodarze. Trudno im było odmówić ambicji i determinacji, ale wynik nie uległ już zmianie.

4 kolejka, 19 sierpnia 2000, godz. 17:00, Stalowa Wola

Stal Stalowa Wola - STAL

1  :  1

Bramki: Szafran (68 - karny) - Kusiak (66).

Stalowa Wola: Dymanowski - Lebioda, Rybak, Szarowski (46 - Pamuła), Nylec (76 - Fabianowski), Wieprzęć, Szafran, Podlasek, Wtorek (46 - Klempka), Majkowski, Benedyk.
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Wojciechowski, Tułacz (83 - Weber), Kołaczyk, Ławryszyn, Kusiak (73 - Konopelski), Pacuła (83 - Pacanowski).

Sędzia Bańka z Krakowa, żółte kartki: Podlasek - Madej, Wojciechowski, Kusiak.

"Gazeta Wyborcza": Spotkanie pomiędzy zespołami z naszego województwa toczyło się w afrykańskim upale. Nie przeszkodziło to w stworzeniu dobrego widowiska przez piłkarzy obu ekip. Już w 2. minucie gorąco było pod bramką Roberta Bilskiego, jednak Rafał Majkowski został zablokowany przez gorzyckich obrońców. Osiem minut później bramkarz Stali Tomasz Dymanowski zwycięsko wyszedł z pojedynku sam na sam z Tomaszem Tułaczem. W rewanżu po strzale Pawła Szafrana Bilski wypuszcza piłkę z rąk, dobitkę Krzysztofa Benedyka, bramkarz Tłoków broni. Chwilę później tempo gry nieco osłabło. - Maja on walczy, a ty kibicujesz - strofował swoich podopiecznych trener Stali Czesław Palik. W 36. minucie po rzucie rożnym, wykonywanym przez Krzysztofa Kołaczyka, Dymanowski nie daje się zaskoczyć Markowi Kusiakowi. Jeszcze przed przerwą ponownie Kusiak główkował obok bramki Stali i do przerwy licznie zgromadzona widownia nie doczekała się bramek. Drugą część meczu lepiej zaczęli gospodarze. W 48. minucie Szafran zagrywa piłkę do Majkowskiego, którego uderzenie "wypluwa" Bilski, lecz nikt z zespołu gospodarzy nie zdołał dobić piłki. Minutę później świetną okazję do zdobycia prowadzenia dla Stali zmarnował Janusz Nylec, trafiając po odegraniu piłki przez Krystiana Lebiodę z dziewięciu metrów wprost w Bilskiego. W 67. minucie gola zdobyły Tłoki. Kardynalny błąd popełniła obrona gospodarzy. W polu karnym Stali piłkę przejął Tułacz z siedmiu metrów, trafił w poprzeczkę, odbitą piłkę przejął Kusiak i technicznym strzałem po ziemi pokonał rozpaczliwie interweniującego Dymanowskiego. 120 sekund później na indywidualną akcję zdecydował się Szafran, wbiegł z piłką w pole karne gości i zdaniem sędziego był trzymany za koszulkę przez Tomasza Szmuca. Jedenastkę na wyrównującą bramkę zamienił sam poszkodowany. - Wyczułem intencje strzelca, ale piłka "przełamała" mi ręce i wpadła tuż przy słupku do bramki - mówił po spotkaniu bramkarz Tłoków Robert Bilski. Po wyrównującej bramce, gospodarze starali się wygrać pojedynek z Tłokami. Jednak nieporadność gospodarzy w polu karnym zespołu gości spowodowała, że jeden punkt pojechał do Gorzyc. Oba zespoły z naszego regionu nie zaznały jeszcze smaku zwycięstwa w obecnych rozgrywkach drugoligowych. Miejmy nadzieję, że w najbliższych kolejkach kibice w Gorzycach i Stalowej Woli doczekają zwycięstw swoich pupili.
Józef Antoniak: Mecz mimo takich fatalnych warunków pogodowych mógł się podobać. Mój zespół zagrał całkiem przyzwoite spotkanie. Zadowolony jestem z remisu na wyjeździe. Jesteśmy ciągle na etapie poszukiwania optymalnego ustawienia drużyny. Mamy problemy z linią napadu, która nie radzi sobie z obrońcami przeciwników. Chciałbym podziękować obiektywnej stalowowolskiej publiczności za kibicowanie obu zespołom.
Tomasz Tułacz: Remis został wywalczony po ciężkim meczu. Jestem zadowolony, że nie przestraszyliśmy się Stali i walczyliśmy do końca o korzystny wynik.

5 kolejka, 27 sierpnia 2000, godz. 16:00, Gorzyce

STAL - Lech Poznań

1  :  0

Bramki: Tułacz (29).

STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski (67 - Pacanowski), Tułacz (86 - Weber), Kołaczyk, Ławryszyn, Kusiak (83 - Pałkus), Pacuła.
Lech: Tyrajski - Zieniuk, Twardygrosz (46 - Dąbrowski), Smoliński, Bekas, T. Najewski (75 - P. Najewski), Bednarczyk (46 - Borykin), Jacak, Truszczyński, Goliński, Ślusarski.

Sędzia Brodecki z Łodzi, żółte kartki: Szmuc, Kusiak, Konopelski, Pałkus - Jacak, Borykin.

"Gazeta Wyborcza": W piątej kolejce kibice gorzyccy doczekali się pierwszego sukcesu piłkarzy miejscowych Tłoków. Dzięki doskonałemu uderzeniu z rzutu wolnego Tomasza Tułacza gorzyczanie pokonali utytułowaną drużynę Lecha Poznań. Pierwszą niebezpieczną sytuację stworzył w tym pojedynku Goliński z Lecha, który w 13. minucie znalazł się oko w oko z Bilskim, jednak uderzył obok słupka. Jedyna bramka meczu padła po niespełna półgodzinie gry. Rzut wolny z około 17 metrów wykonywał Tułacz, napastnik gospodarzy tak podręcił piłkę, że po minięciu muru poznaniaków, ugrzęzła w samym okienku bramki Tyrajskiego. W drugiej części przewaga miejscowych była jeszcze wyraźniejsza. Dobrze broniącego bramkarza Lecha nie potrafili zaskoczyć, mając doskonałe sytuacje, Pacuła, Konopelski i Pałkus. Goście z Poznania tylko raz mogli zaskoczyć Bilskiego w 60. minucie, lecz Zieniuk główkował z bliska nad bramką gorzycką i pierwsze zwycięstwo ligowe Tłoków stało się faktem.

6 kolejka, 2 września 2000, godz. 16:00, Sosnowiec

Zagłębie Sosnowiec - STAL

0  :  0

Zagłębie: Stanek - Debin, Pierścionek, Antczak, Klata, Skrzypek (86 - Stemplewski), Nowak, Baczyński (66 - Adamczyk), Łuczywek (78 - Stawecki), Fasindoh, Zudin.
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Pacanowski, Tułacz (90 - Konopelski), Kołaczyk, Ławryszyn, Kusiak (46 - Wojciechowski), Pacuła.

Sędzia Barmosz z Warszawy, żółte kartki: Klata, Antczak - Maej, Kołaczyk, Pacanowski.

"Gazeta Wyborcza": Defensywy obu zespołów nie popełniały w tym meczu żadnych rażących błędów. Może dlatego, że napastnicy nie zmuszali obrońców do większego wysiłku. Zawodnicy z Gorzyc oddali w całym meczu jeden celny strzał na bramkę Roberta Stanka (rzut wolny Marcina Pacuły z 30 metrów w 62. minucie). - Przyjechaliśmy, by wywalczyć jeden punkt i to się udało. Zagraliśmy wzmocnioną defensywą. Z przodu liczyliśmy na kontry - tłumaczył Tomasz Tułacz, kapitan Tłoków. Taktyka gości była szczególnie skuteczna w pierwszych dwudziestu minutach meczu. Trzy rzuty rożne i kilka dośrodkowań to jednak wszystko, na co pozwolili obrońcy Zagłębia. - Potem niepotrzebnie się cofnęliśmy - mówił Tułacz. - Wzmocniliśmy obronę, zagęściliśmy środek. Zagłębie nie stworzyło żadnych czytelnych sytuacji - podkreślał Józef Antoniak, trener Tłoków.

7 kolejka10 września 2000, godz. 15:00, Gorzyce

STAL - Dolcan Ząbki

3  :  1

Bramki: Pacuła (13), Kołaczyk (19), Konopelski (90) - Gruba (19).

STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Pacanowski, Tułacz (46 - Konopelski), Kołaczyk, Ławryszyn (77 - Weber), Kusiak (35 - Wojciechowski), Pacuła.
Dolcan: Boruc - Perzyk, Warakomski, Smolarczyk (50 - Antoniuk), Rosiński, Stańczuk (46 - Buda), Stankiewicz, Gruba, Stasiuk, Piwko (46 - Fabisiak), Lisiewicz.

Sędzia Pawiłowski z Rzeszowa, żółte kartki: Kołaczyk - Warakomski.

"Gazeta Wyborcza": Gospodarze od początku meczu mieli przewagę, ale na jej udokumentowanie miejscowa publiczność czekała do 13. min. Piekielnie mocny strzał z rzutu wolnego wykonanego przez Pacułę był zbyt trudny dla Artura Boruca. Gospodarze nie cieszyli się długo z korzystnego wyniku. Trzy minuty później obrońcy Tłoków pogubili się na moment. Wykorzystał to Jacek Gruba, doprowadzając do wyrównania strzałem z 16 m. Trzy minuty później kibice w Gorzycach znów się cieszyli, bo po zamieszaniu po rzucie rożnym największą przytomnością wykazał się Kołaczyk, zdobywając drugiego gola. Jeszcze przed przerwą obie drużyny miały strzeleckie okazje. Boruc zwycięsko wyszedł z pojedynków z Pacułą (25. min) i Tułaczem (42. min). Szansę na remis zmarnowali natomiast Cezary Lisiewicz (31.) i Gruba (42.), trafiając w poprzeczkę i słupek. Dolcan atakował częściej po zmianie stron. Bezskuteczne ataki kończyły się jednak najczęściej kontrami gospodarzy. W 90. min Lisiewicz strzelił bardzo groźnie, ale piłkę zdołał odbić bramkarz Tłoków. Natychmiastową kontrę zakończył strzałem Weber i choć piłkę z linii bramkowej wybił obrońca z Ząbek, goście byli bezradni przy dobitce gorzyczan.

8 kolejka, 16 września 2000, godz. 15:00, Zamość

Hetman Zamość - STAL

0  :  2

Bramki: Ławryszyn (3), Pacanowski (49).

Hetman: Dziuba - Turkowski, Bodzioch, Bartnik, Bożyk, Pudysiak, Gamla, Hajduk (55 - Przybyszewski), Zajączkowski, Pidek, Ziarkowski (64 - Albingier).
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski, Pacanowski, Kołaczyk, Weber, Ławryszyn, Wojciechowski.


Sędzia Gawron z Mielca, żółte kartki: Zajączkowski, Bodzioch - Bilski, Rzeczycki, Wojciechowski.

"Gazeta Wyborcza": Już w trzeciej minucie gry na stadionie przy ul. Królowej Jadwigi w Zamościu zapanowała cisza. Goście po strzale Anatolija Ławriszyna uzyskali prowadzenie. Piłkarz zza wschodniej granicy skutecznie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Bogusława Pacanowskiego i głową skierował piłkę do bramki Hetmana. Dzieięć minut przed przerwą gospodarze mieli sporo szczęścia, bo znajdujący się w idealnej sytuacji Daniel Konopelski fatalnie przestrzelił. Tuż po wznowieniu gry Tłoki podwyższyły rezultat na 2-0. Tym razem znany z występów w Hetmanie Piotr Kołaczyk idealnie obsłużył Pacanowskiego, a ten pięknym lobem pokonał Roberta Dziubę. W 78. minucie Andrzejowi Pidkowi zabrakło nieco szczęścia. Pięknie przymierzył z 20 metrów, ale futbolówka trafiła w słupek. Jeszcze dwukrotnie Sebastian Przybyszewski próbował pokonać golkipera z Gorzyc, ale Bilski pokazał, że doskonale zna swój fach.

9 kolejka, 20 września 2000, godz. 16:00, Łęczna

Górnik Łęczna - STAL

3  :  0

Bramki: Rośmianek (17, 19), Feliksiak (50 - karny).

Górnik: Mańka - Czarnecki, Timko, Różański, Sztadilów (70 - Koniarczyk), Zagrodniczek, Bugała (88 - Orłowski), Jarzynka, Adamowicz, Feliksiak, Rośmianek.
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski, Pacanowski (84 - Murdza), Kołaczyk (46 - Pacuła), Weber (76 - Baćmaga), Ławryszyn, Wojciechowski.

Sędzia Wylot z Warszawy, żółte kartki: Czarnecki, Timko, Różański - Weber, Baćmaga.

"Gazeta Wyborcza": Można powiedzieć, że Rośmiarek miał debiut jak marzenie. Wysoki napastnik górników dwukrotnie umieścił futbolówkę w bramce rywali. W obu przypadkach piłkarzem, który dogrywał mu piłkę, był Sztadilów. Pierwszy gol padł w 17. minucie spotkania. Sporo winy za utratę tej bramki ponoszą defensorzy Tłoków oraz ich bramkarz. Pierwszy strzał Rośmiarka trafił w słupek, a obrońcy wraz z golkiperem zamiast wyekspediować piłkę w pole, stanęli w bezruchu i zawodnik Górnika wpakował ją do siatki. Dwie minuty później łęcznianie niemal skopiowali akcję, po której padła bramka, defensorzy z Gorzyc zachowali się podobnie jak przy pierwszym golu, a Rośmiarek strzałem z bliska podwyższył rezultat spotkania na 2:0. Po przerwie goście starali się atakować, ale najwyraźniej zabrakło im siły ognia. W 50. minucie Paweł Bugała został sfaulowany w polu karnym przez Roberta Rzeczyckiego. Arbiter podyktowal rzut karny, który Tomasz Feliksiak zamienił na trzecią bramkę dla Górnika. W 90. minucie Tomasz Wojciechowski stanął przed szansą na uzyskanie honorowej bramki dla Tłoków, jednak nie potrafił wykorzystać bardzo dobrej sytuacji strzeleckiej.
Józef Antoniak: Przegraliśmy dość wysoko, ale jak obrońcy i bramkarz popełniają takie błędy, to trudno nawet marzyć o remisie. Dysponuję bardzo szczupłą kadrą zawodników, a ostatnio aż czterech podstawowych piłkarzy nie gra z powodu kontuzji. Poza tym po ostatnim zwycięstwie nad Hetmanem w Zamościu niektórzy moi piłkarze najprawdopodobniej uwierzyli, że są wielcy.

10 kolejka, 30 września 2000, godz. 15:30, Gorzyce

STAL - GKS Bełchatów

1  :  1

Bramki: Pacanowski (45 - karny) - Patalan (66 - karny).

STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Wojciechowski (90 - Weber), Kołaczyk, Pacanowski, Ławryszyn (68 - Tułacz), Kusiak, Pacanowski (79 - Pałkus).
Bełchatów: Ptak - Kościelniak (46 - Skinderis), Nocoń, Szkudlarek, Hinc, Szarpak, Wilczok, Nowicki (60 - Berensztajn), Popek (81 - Kalkowski), Patalan, Bugaj.

Sędzia Pacuda z Częstochowy, żółta kartka: Kościelniak.

"Gazeta Wyborcza": Komplet publiczności na kameralnym obiekcie w Gorzycach obejrzał niezłe spotkanie. W 9. minucie trzy metry od linii bocznej pola karnego sfaulowany został Patalan. Silnie podkręconą piłkę sparował na róg Bilski. Sześć minut później na rajd lewą stroną boiska zdecydował się Szmuc, dośrodkował piłkę na pole karne do Kusiaka, który uderzył mocno futbolówkę głową, lecz Ptak końcami palców wybił ją na róg. Powoli zarysowywała się przewaga miejscowych. Świetnie z rzutu wolnego uderzał Pacuła, a po główce Ławryszyna dobrze interweniował bramkarz GKS-u Ptak. Gdy sędzia miał zamiar zaprosić obie drużyny na przerwę, padła pierwsza w tym meczu bramka. Piłkę przy końcowej linii pola karnego otrzymał Pacuła, który został sfaulowany przez Kościelniaka. Arbiter podyktował jedenastkę dla gospodarzy, którą na bramkę zamienił Pacanowski - Faul był ewidentny. Gdy próbowałem minąć Kościelniaka ten złapał mnie wpół ręką i sędziemu nie pozostało nic więcej jak gwizdnąć karnego - stwierdził bohater tej akcji Marcin Pacuła W drugiej połowie goście ruszyli do śmielszych ataków. Jednak dopiero po kwadransie gry Nowicki celnie uderzył na bramkę Bilskiego. W 65. minucie był już remis. Na indywidualną akcję zdecydował się szybki Patalan. Na pełnym biegu minął obrońcę Tłoków Rzeczyckiego, który popchnął napastnika gości, a że miało to miejsce w polu karnym, sędzia Pacuda podyktował drugi rzut karny, w tym meczu. Jedenastkę pewnie na bramkę zamienił sam poszkodowany. - Podobnie jak przy pierwszym karnym, faul obrońcy był. Zostałem trącony w polu karnym przez Rzeczyckiego. Nie bałem strzelać się karnego - powiedział napastnik GKS-u Dariusz Patalan Goście poszli za ciosem i dwie minuty później Bugaj zagrał głową piłkę do Patalana, a ten z 18 metrów strzelił obok prawego słupka bramki Bilskiego. Na 11 minut przed końcem meczu gospodarze przeprowadzili piękną akcję. Piłka wędrowała jak po sznurku między Pacułą, Tułaczem a Kusiakiem. Ten ostatni obracając się w polu karnym chybił minimalnie. W ostatniej minucie oba zespoły mogły uzyskać gole. Na pole karne gorzyczan centrował z lewej strony Bugaj, a stojący na 11. metrze Patalan uderzył za słabo piłkę głową. Po drugiej stronie boiska kapitalnie prostopadle do Tułacza zagrał Madej. Zawodnik gospodarzy znalazł się sam na sam z Ptakiem i ku rozpaczy miejscowej widowni trafił piłką wprost w niego.
Józef Antoniak: Mimo okazji w końcówce spotkania mecz zakończył się podziałem punktów. Cofnięcie się w drugiej połowie moich podopiecznych okazało się zgubne, gdyż straciliśmy wtedy bramkę z karnego. Musimy jeszcze popracować nad skutecznością.

11 kolejka, 4 października 2000, godz. 15:00, Łódź

ŁKS Łódź - STAL

2  :  1

Bramki: Julcimar (37), Grzelak (57) - Kołaczyzk (70).

ŁKS: Kikowski - Łabędzki, Julcimar, Napierała, Rodrigo, Grzelak, Sierant, Ł. Madej (87 - Buchowicz), Osiński (75 - Gondzia), Matusiak (75 - Abbot), Fabiano.
STAL: Bilski - J. Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Wojciechowski (46 - Rochecki), Kołaczyk, Tułacz (81 - Weber), Pacanowski, Kusiak (46 - Bański), Pacuła.

Sędzia Setla z Katowic, żółte kartki: Rodrigo, Napierała, Sierant.

Mecz na klubowym kanale Youtube

"Gazeta Wyborcza": Początek należał do gości, którzy przeprowadzili dwie groźne kontry. W obu przypadkach bliski zdobycia gola był Wojciechowski. W 13 min po wygraniu pojedynku biegowego z Rodrigo trafił w boczną siatkę, a dwie minuty potem - po uderzeniu z woleja piłka przeleciała obok słupka. Gospodarze w tym czasie próbowali pokonać bramkarza strzałami z dystansu. W 18 min bramkarz Tłoków musiał się mocno wyciągnąć, by po uderzeniu Fabiano wybić piłkę zmierzającą w okienko. Po chwili Bilskiego próbować zaskoczyć z rzutu wolnego Julcimar, ale bramkarz z Gorzyc ponownie okazał się lepszy. Łodzianie dość dobrze nawet radzili sobie w środku boiska, lecz im bliżej pola karnego impet malał. W 37 min, po idealnym dośrodkowaniu Łabędzkiego, przed bramkarzem znalazł się Osiński. Prawdopodobnie ełkaesiak tak był zaskoczony, że z pięciu metrów oddał piłkę w ręce Bilskiego. Bramkarz Tłoków był prawdopodobnie tak zdziwiony zachowaniem łodzianina, że trzymał piłkę ponad sześć sekund. Sędzia podyktował rzut wolny pośredni z 14 metrów, który na gola zamienił Julcimar. Do końca pierwszej części już nic godnego uwagi nie wydarzyło się. Druga połowa była już zdecydowanie ciekawsza, bo coraz lepiej spisywali się gospodarze, a ostatnie minuty były dramatyczne. Już pierwsza akcja po przerwie powinna przynieść kolejnego gola ŁKS. Grzelak idealnie wypuścił w uliczkę Matusiaka, który będąc w polu karnym mocno kopnął. Niestety, piłka trafiła w słupek, a dobitkę Sieranta zablokowali obrońcy. Kolejne minuty to popis gry Matusiaka, który w 57 min przyczynił się do drugiego gola. W środku pola zgrał głową piłkę do Grzelaka, a ten przebiegł kilkadziesiąt metrów, a następnie lewą nogą strzelił w tzw. krótki róg. - Bramkarz powinien to obronić. Moim zdaniem popełnił błąd - komentował sytuację Jan Tomaszewski. Później piłkarze ŁKS tradycyjnie już zaczęli tracić siły. Dotyczy to zwłaszcza pomocników i napastników. Co rusz pod bramką bezrobotnego wcześniej Kikowskiego dochodziło do groźnych sytuacji. Po jednym z rzutów rożnych pięknym uderzeniem z woleja popisał się doświadczony Kołaczyk. Potem nastąpiło prawdziwe oblężenie przedpola bramkowego łodzian. Dwie okazje miał Bański, ale łodzianie zachowali czyste konto.

Obejrzyj na klubowym kanale Youtube

12 kolejka, 14 października 2000, godz. 15:00, Gorzyce

STAL - KSZO Ostrowiec Św.

1  :  2

Bramki: Pacanowski (76 - karny) - Pikuta (16), Krawiec (71).

STAL: Bilski - Madej, Baćmaga, Syguła, Szmuc, Wojciechowski, Kołaczyk (79 - Weber), Pacanowski, Kusiak, Tułacz (71 - Konopelski), Pacuła (74 - Pałkus).
KSZO: Jojko - Kaczorowski, Lasocki, Pietrasiński, Sobczyński, Toborek (82 - Kot), Małocha, Kozubek (70 - Krawiec), Pikuta (88 - Zieliński), Nocoń, Cichoń.

Sędzia Maśliński z Łodzi, żółte kartki: Wojciechowski, Baćmaga - Cichoń, Nocoń, Kaczorowski, Małocha.

"Gazeta Wyborcza": Podopiecznym Józefa Antoniaka bardzo zależało na pokonaniu "hutników". Szkoleniowiec Tłoków prowadził kiedyś klub ze Świętokrzyskiej, w którym występowali jeszcze niedawno Bogusław Pacanowski i Sławomir Baćmaga, obecnie zawodnicy zespołu z Gorzyc. KSZO jednak zasłużenie zainkasował całą pulę. Początek spotkania należał do gości, którzy zepchnęli gospodarzy do obrony. W 11. minucie piłkę w środku boiska przechwycił Rafał Lasocki, ale strzelił z 25 metrów tuż nad poprzeczką. Sześć minut później "hutnicy" uzyskali prowadzenie po ładnej akcji. Adrian Sobczyński wyłożył piłkę na prawą stronę do Artura Toborka, ten odegrał ją przed "16" do Sobczyńskiego. Sobczyński uderzył z 20 m, piłka skozłowała przed Robertem Bilskim, który nie zdołał jej opanować, a z bliska do siatki dobił ją Bogdan Pikuta. Od tego momentu ożywili się miejscowi. W 18. min Tomasz Tułacz strzelił z 18 m przy słupku, lecz wyciągnięty jak struna Janusz Jojko wybił piłkę w pole. Rywale zyskali optyczną przewagę, lecz niewiele z tego wynikało. Drużyna trenera Tochela uważnie broniła dostępu do własnej bramki. Na jej przedpolu brylował Jojko. Goście zastawiali również umiejętne pułapki ofsajdowe. W 28. min mogli podwyższyć wynik. Po zagraniu Toborka z prawego skrzydła z rzutu wolnego Wojciech Małocha nie sięgnął piłki wślizgiem kilka metrów przed bramką Bilskiego. Lotu piłki nie zdołał zmienić także stojący na linii pola karnego Lasocki w 43. min po wolnym Toborka z 30 m z lewej strony. Dwie minuty potem uderzenie Tomasza Szmuca z 23 m po ziemi obronił bramkarz przyjezdnych. Przez pierwsze pół godziny drugiej połowy niewiele działo się na boisku. Przeważali przeciwnicy, ale KSZO kontrolował przebieg wydarzeń. Emocje zaczęły się w ostatnim kwadransie. W 75. min do górnej piłki wyskoczyli Baćmaga i Jacek Madej. Poszybowała ona wprost pod nogi Tadeusza Krawca, który wyskoczył zza pleców obrońców z Gorzyc. Krawiec przebiegł 20 metrów, wyszedł sam na sam z Bilskim i strzelił do siatki w krótki róg przy słupku. Wydawało się, że jest już po meczu. Tymczasem minutę później Szmuc podał prostopadle w "16" do Marka Kusiaka, któremu pod nogi rzucił się interweniujący Jojko. Sędzia biegł około 20 metrów w stronę pola karnego przez kilka sekund zastanawiając się nad podjęciem decyzji, aż w końcu odgwizdał "11". Jej pewnym egzekutorem okazał się Pacanowski. W 87. min mogło być 3:1 dla gości. Po kontrataku Krawiec dośrodkował z prawego skrzydła na głowę do Małochy, lecz w ostatniej chwili napastnika "hutników" uprzedził Zbigniew Syguła. Skończyło się tylko na rzucie rożnym.
Józef Antoniak: Straciliśmy kuriozalne gole. Takie proste błędy nie powinny się zdarzać nawet młodym adeptom piłkarstwa.

13 kolejka, 19 października 2000, godz. 15:00, Polkowice

Górnik Polkowice - STAL

2  :  0

Bramki: Urbaniak (45, 49).

Górnik: Norko - Żyluk, Salamoński, Szymański, Grech (68 - Jeziorny), Soboń (88 - Romać), Ciliński, Malawski, Kułyk (79 - Cachowski), Urbaniak, Gorząd.
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski, Kołaczyk, Pacanowski (82 - Pałkus), Wojciechowski, Kusiak (77 - Bański), Pacuła (46 - Tułacz).

Sędzia Wejwer z Opola, żółte kartki: Salamoński - Szmuc, Pacanowski.

"Gazeta Wyborcza": Piłkarze Tłoków, po ostatniej porażce 2-1 z ostrowieckim KSZO, wybiegli na boisko polkowickiego Górnika z postanowieniem wywalczenia punktów. W 16. min na indywidualną akcję zdecydował się Marcin Pacuła, strzelił z 20 metrów, jednak kozłującą piłkę na raty obronił bramkarz Górnika Przemysław Norko. W 44. min Lesław Grech strzelał z 7 metrów, Robert Bilski sparował piłkę na słupek, a dobitka Roberta Malawskiego przeszła nad bramką. Minutę później padł pierwszy gol dla gospodarzy. Z lewej strony pola karnego piłkę wrzucił Marcin Szymański, obrońcy Tłoków wybili ja za krótko na 16 metr, a tam czyhał już Tomasz Urbaniak, który strzałem w okienko nie dał szans na skuteczną obronę Bilskiemu. Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla Tłoków. W 50. min solową akcję przeprowadził Urbaniak, minął niczym tyczki slalomowe obrońców Tłoków i ładnym, technicznym strzałem z 14 metrów zdobył drugą bramkę. Minutę później gorzyczanie mogli wyrównać. Błąd popełnił Norko, który podał piłkę pod nogi Krzysztofa Kołaczyka, jego lob trafił jednak w poprzeczkę bramki Górnika.

14 kolejka, 22 października 2000, godz. 14:00, Gorzyce

STAL - Polar Wrocław

1  :  0

Bramki: Tułacz (66).

STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski (83 - Rochecki), Pacanowski, Tułacz (88 - Weber), Wojciechowski, Kusiak, Pacuła (89 - Pałkus).
Polar: Keller - Wójcik, Ignasiak, Tęsiorowski (73 - Hubscher), R. Lis, P. Lis (73 - Mazur), Sztylka, Grabowski, Żelasko, Narwojsz, Gortowski (64 - Lizak).

Sędzia Mazurek z Krakowa, żółte kartki: Madej - Wójcik, R. Lis, P. Lis, Mazur, czerwona kartka: Wojciechowski (50).

"Gazeta Wyborcza": Początek meczu lepiej układał się dla Polaru. W 13. minucie silnie z ponad 15 metrów uderzył Ireneusz Gortowski, bramkarz Tłoków Robert Bilski nie dał się pokonać. W odpowiedzi sam na sam z Jerzym Kellerem znalazł się Marek Kusiak, jednak przegrał pojedynek z bramkarzem Polaru. Druga połowa należała do miejscowych. Najpierw w 50. minucie za faul biosko musiał opuścić Tomasz Wojciechowski i gospodarze przez 40 minurt musieli grać w osłabieniu. Nie przeszkodziło im to, gdyż w 66. minucie zdobyli oni upragnioną bramkę. Akcję Marcina Pacuły wykończył silnym strzałem z woleja Tomasz Tułacz. Po stracie bramki wrocławianie próbowali odrabiać straty, jednak Bilski do końca meczu nie dał się pokonać.

15 kolejka, 29 października 2000, godz. 14:00, Radomsko

Fameg Radomsko - STAL

4  :  1

Bramki: Folc (22, 70), Kalita (24), Mandrysz (70) - Pacanowski (87 - karny)

Radomsko: Borkowski - Kowalski, Prokop, Lewandowski, Jóźwiak, Mandrysz, Leszczyński (72 - Złotek), Myśliński, Kalita (85 - Dopierała), Folc, Jelonkowski (62 Tomasiak).
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski, Weber (31 - Rochecki), Pacanowski, Kusiak, Tułacz, Pacuła (60 - Bański).

Sędzia Kobylarz z Gdańska, żółte kartki: Kowalski, Myśliński - Syguła.

"Gazeta Wyborcza": Piłkarze z Radomska bardzo chcieli się zrehabilitować za porażkę sprzed tygodnia w Zamościu z Hetmanem. Radomszczanie od początku uzyskali przewagę i to, że nie zdobyli gola w pierwszym kwadransie, zawdzięczają słabej skuteczności. Piłkarze z Gorzyc wyszli na boisko z myślą o remisie. W 10 min doskonałą okazję miał Jelonkowski, ale z kilku metrów trafił w Bilskiego. W 22 min było już 1:0, a pięknego gola zdobył Folc. Piłkę wrzucił w pole karne Mandrysz, napastnik RKS przyjął ją na pierś i strzałem z przewrotki zaskoczył bramkarza Tłoków. Kibice z Radomska nie przestali się cieszyć, gdy ich ulubieńcy prowadzili już 2:0. Prawą stroną przedarł się Jóźwiak i zagrał do Kality. Pomocnik z Radomska strzałem z ostrego kąta w tzw. krótki róg pokonał Bilskiego. Tuż przed końcem pierwszej połowy radomszczanie powinni prowadzić 3:0. Mandrysz był sam na sam z bramkarzem Tłoków, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i obrońcy zdążyli z interwencją. Po przerwie zaatakowali przyjezdni, ale kolejne gole zdobywał RKS. W 57 min prawą stroną przedarł się Leszczyński i dośrodkował w pole karne. Z piłką minęli się zarówno obrońcy gości, jak i Jelonkowski, ale we właściwym miejscu znalazł się Folc i kopnął do siatki. W 70 min ponownie Leszczyński pobiegł prawą stroną, podał przed pole karne, Folc przepuścił piłkę, a Mandrysz płaskim strzałem pokonał Bilskiego. Goście do końca dążyli do zdobycia honorowej bramki. Trzy minuty przed końcem Leszczyński sfaulował w polu karnym Bańskiego i sędzia podyktował jedenastkę. Borkowski wyczuł intencję Pacanowskiego, ale piłka odbiła się od jego ręki i wpadła do bramki.

16 kolejka, 5 listopada 2000, godz. 13:00, Gorzyce

STAL - Świt Nowy Dwór Maz.

0  :  2

Bramki: Bajera (83, 86)

STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Konopelski, Kołaczyk, Tułacz, Rochecki (83 - Murdza), Kusiak (77 - Pałkus), Bański (69 - Pacuła).
Świt: Markiewicz - Górecki, Włódarczyk, Lamch - Czekański, Kaczówka, Rogan, Woroniecki, Graczyk (77 -Łotysz) - Klisys (77 - Ginot), Bajera.

Sędzia Kowal z Katowic, żółte kartki: Szmuc - Górecki, Graczyk.

"Gazeta Wyborcza": Dobrze spisujący się ostatnio w rozgrywkach II ligi zespół Świtu potwierdził wysoką formę na boisku w Gorzycach. W pierwszej połowie goście spod Warszawy mieli trzy dobre okazje do strzelenia bramki. W 23. min mocny strzał Piotra Bajery został w ostatniej chwili zablokowany przez obrońcę Tłoków. W 32. min ponownie Bajera ładnie uderzał głową, lecz z linii bramkowej wybił piłkę Syguła, zaś pięć minut później bramkarz Tłoków nie dał się zaskoczyć Klisysowi. W drugiej części pojedynku śmielej zaatakowali miejscowi. Już minutę po jej rozpoczęciu z siedmiu metrów groźnie strzelał Kołaczyk. W 66. minucie Marcin Markiewicz obronił strzał Kusiaka. Świt grał z kontry i ta taktyka przyniosła mu powodzenie. W 82. minucie po akcji przyjezdnych Bajera zdobył gola główką z siedmiu metrów. Nie minęły cztery minuty i nowodworski napastnik strzałem głową zdobył drugą bramkę.

17 kolejka, 11 listopada 2000, godz. 13:00, Kietrz

Włókniarz Kietrz - STAL

3  :  0

Bramki: Nikodem (40 - karny, 52), Trzeciak (76)

Włókniarz: Wróbel - Rak, Nikodem, Jakosz - Pajkos, Pawlusiński (76 - Tumas), Trzeciak, Jasiński, Szary - Makarski (61 - Kowalczyk), Żemlik (85 - Rusznica).
STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Rochecki (56 - Konopelski), Kołączyk (70 - Pałkus), Wojciechowski, Pacanowski (83 - Pacuła), Kusiak, Tułacz, Bański.

Sędzia Olech ze Szczecina, żółte kartki: Żemlik, Rak - Rochecki, Syguła, Pacanowski.

"Gazeta Wyborcza": Zespół Tłoków Gorzyce przyjechał do Kietrza z nastawieniem wywalczenia remisu i temu podporządkował całość swoich poczynań. Goście starali się wybijać włókniarzy z tempa, przejmowali piłkę w bezpiecznej odległości od swojej bramki i wręcz celebrowali wykonywanie wszystkich stałych fragmentów gry. Już w czwartej minucie kapitalnie z 20 metrów uderzył Jacek Trzeciak, lecz piłka przeszła minimalnie obok słupka bramki Bilskiego. Później gospodarze za sprawą Grzegorza Jakosza i Jana Żemlika byli bliscy pokonania bramkarza Tłoków. O przewadze gospodarzy świadczy fakt, że goście po raz pierwszy trafili w światło bramki dopiero w 38. minucie, jednak strzał Tomasza Tułacza był zbyt słaby, by zaskoczyć Michała Wróbla. W 40. minucie obrońca Tłoków Zbigniew Syguła sfaulował w polu karnym Żemlika i sędzia podyktował jedenastkę dla miejscowych. Pewnym egzekutorem okazał się Andrzej Nikodem. Po przerwie gospodarze panowali już niepodzielnie na boisku i rozpoczęła się kanonada pod bramką gości. W 50. minucie zza linii pola karnego ostro uderzył Nikodem, lecz strzał był minimalnie niecelny. Dwie minuty później szarżujący Jarosław Rak został sfaulowany. Rzut wolny wykonał Andrzej Jasiński, a zamykający akcję Nikodem z wyskoku uderzył głową i bramkarz Tłoków mógł tylko odprowadzić wzrokiem piłkę do siatki. W 76. minucie po zagraniu Jasińskiego, Trzeciak z 18 metrów zdobył trzecią bramkę dla gospodarzy. W ostatnich dziesięciu minutach dwukrotnie pokazał klasę bramkarz gości. Najpierw końcami palców przerzucił piłkę nad poprzeczką po strzale Żemlika, a w 86. minucie brawurowo obronił strzał Jacka Rusznicy.
Józef Antoniak: Gospodarze wygrali jak najbardziej zasłużenie, ponieważ stworzyli sobie zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych. My mieliśmy wybijać ich z rytmu gry, przejmować piłkę w strefie 35-40 metrów od naszej bramki, lecz nic z tego nie wyszło. Na dodatek popełnialiśmy kardynalne błędy w obronie i dobrze, że straciliśmy tylko trzy bramki. Wymagania II ligi, niestety, przerastają niektórych naszych zawodników, a innych, i to lepszych, dzisiaj nie miałem do dyspozycji.

18 kolejka, 18 listopada 2000, godz. 13:00, Gorzyce

STAL - KS Myszków

1  :  0

Bramki: Wojciechowski (32)

STAL: Bilski - Madej, Rzeczycki, Syguła, Szmuc, Wojciechowski, Konopelski (57 - Ławriszyn), Pacanowski, Kusiak, Tułacz (63 - Kołaczyk), Bański (68 - Pacuła).

Myszków: Urbańczyk - Bosowski, Razakowski, Ciupek, Rutkowski (56 - Rzeźniczek), Matloch, Trepka, Kamiński (70 - Minkina), Fojna (31 - Kulawik), Wania, Stachera.

Sędzia Wałęsa z Konina, żółte kartki: Madej, Bański - Fojna, Razakowski, czerwona kartka: Madej (42).

"Gazeta Wyborcza": Już w 4. minucie Bański mógł zdobyć bramkę, lecz jego strzał przeszedł obok bramki Urbańczyka. Dwadzieścia dwie minuty później, Wojciechowski strzelał z bliska, lecz dobrze dysponowany tego dnia bramkarz Myszkowa nie dał się zaskoczyć. W 32. minucie padła jedyna bramka tego spotkania. Kontrę wyprowadzili miejscowi, w dogodnej sytuacji znalazł się Wojciechowski, który strzałem w długi róg zapewnił trzy punkty Tłokom. Dziesięć minut później obrońca gorzycki Madej osłabił swój zespół otrzymując czerwoną kartkę. W drugiej połowie przewagę mieli goście. Jednak ataki zespołu z Myszkowa dobrze rozbijali miejscowi obrońcy. W 82. minucie Trepka główkował tuż obok słupka bramki gorzyczan i była to ostatnia dogodna sytuacja zespołu gości na doprowadzenie do remisu. Jeszcze w ostatnich sekundach Ławriszyn mógł uzyskać drugą bramkę dla swojej drużyny, lecz jego strzał był minimalnie niecelny.

Józef Antoniak: Cieszy postawa i wynik w tym arcyważnym dla nas pojedynku. Pozwoli nam to nieco oddalić się od strefy spadkowej. Na dobrym poziomie i konsekwentnie zagrała nasza obrona. Trzeba dodać, że ponad połowę meczu graliśmy dziesięciu na jedenastu, gdyż czerwoną kartkę ujrzał Madej. Z optymizmem jedziemy na ostatni nas mecz do Bytomia.

19 kolejka, 26 listopada 2000, godz. 11:00, Bytom

Polonia Bytom - STAL

4  :  1

Barmki: Wyrzykowski (10), Polarz (57), Galeja(65, 81 - karny) - Tułacz(23),

Polonia: Harasiuk - Górak, Szeląg, Zadylak, Korzan, Wyrzykowski (46 - Okoń), Galeja, Szłapa, Brehmer (72 - Zachnik) - Bracki (55 - Polarz), Jurok.
STAL: Bilski - Syguła, Rzeczycki, Ławriszin, Pacanowski, Szmuc (73 - Pacuła), Wojciechowski, Kusiak, Kołaczyk, Tułacz, Bański (85 - Pałkus).

Sędzia Skonieczny z Gdańska, żółte kartki: Górak - Ławryszyn, Szmuc, Kusiak.

"Gazeta Wyborcza": W pierwszych minutach gorzyczanom dwukrotnie udało się przedostać pod pole karne Polonii, ale jedynym efektem ich akcji były rzuty rożne. Bytomianie zdecydowali się zaatakować dopiero po upływie dziesięciu minut, ale za to skutecznie. Jeszcze przy strzale głową Sebastiana Juroka obrońca Tłoków Zbigniew Syguła zdołał wybić piłkę z bramki, ale po chwili, po uderzeniu Sławomira Wyrzykowskiego, już nikt nie był w stanie zatrzymać piłki i ta wylądowała w siatce. Gol zadowolił bytomian, którzy cofnęli się do obrony. - Po zdobyciu bramki przestaliśmy grać. Zaczęliśmy też popełniać proste błędy i w efekcie straciliśmy gola - opisywał Edward Lonka, trener Polonii. Bramkarza Polonii wspaniałym strzałem z rzutu wolnego z około 18 metrów pokonał Tomasz Tułacz. Po przerwie gospodarze zagrali znacznie lepiej. Doskonałą zmianę przeprowadził też trener Lonka wprowadzając, w 55. minucie, na boisko Marcina Polarza (zastąpił Brackiego). Piłkarz ten potrzebował jedynie dwóch minut, by wpisać się na listę strzelców. - To była najszybciej strzelona bramka w mojej karierze. Andrzej Szłapa doskonale mi wyłożył piłkę i nie pozostało mi nic innego, jak przyłożyć nogę - mówił po meczu Polarz. - Miał faktycznie prostą sytuację, ale już widziałem, jak piłkarze pudłowali strzelając z pięciu metrów do pustej bramki - dodał szkoleniowiec bytomskiej drużyny. Po ponownym objęciu prowadzenia zawodnicy Polonii nie popełnili błędu z pierwszej części. Nie cofnęli się, lecz nadal atakowali. Do końca meczu zdobyli jeszcze dwie bramki, a ich autorem był Damian Galeja. Przy strzeleniu pierwszej pomógł mu obrońca Tłoków Robert Rzeczycki, który zamiast wybić piłkę wdał się z Galeją w drybling i ją stracił. Pomocnik Polonii będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie zmarnował sytuacji. Drugą swoją bramkę zdobył wykonując skutecznie rzut karny podyktowany za faul Bogusława Pacanowskiego na Andrzeju Szłapie.
Józef Antoniak: Założeniem taktycznym było odcięcie od podań napastników Polonii. Niestety nie udało się, stąd tak wysoka porażka. W drugiej połowie moi podopieczni zagrali jak trampkarze.
Tomasz Tułacz: Do przerwy rozgrywaliśmy jedno z najlepszych spotkań w tym roku. W drugiej części opadliśmy trochę z sił i Polonia uzyskała trzy bramki, które dały jej ostateczną wygraną.